Ukraiński żołnierz: Oto, na czym polega taktyczna pauza na Donbasie. Będzie gorąco

Ukraiński żołnierz: Oto, na czym polega taktyczna pauza na Donbasie. Będzie gorąco

Zniszczenia po niedawnych atakach w Konstantynówce
Zniszczenia po niedawnych atakach w Konstantynówce Źródło: Wprost / Karolina Baca-Pogorzelska
W piątek Rosjanie uderzyli m.in. w Plac Miru, czyli pokoju, w samym sercu Kramatorska, a także w Bachmut, który ostrzeliwali z artylerii w sobotę. Codziennie uderzają w Słowiańsk, ostatnio upodobali sobie też Konstantynówkę. Od dwóch miesięcy biją też wszystkimi możliwymi sposobami w Sołedar, od kilku dni ostrzeliwują Siewiersk, a rakiety poleciały teraz również w okolice Pokrowska i w Torećk. Półtora tygodnia temu zabili niemal 50 osób w Czasowym Jarze.

Wróciłam do wschodniej Ukrainy. Zawsze, gdy mijam „witacz”, tabliczkę z napisem „obwód doniecki”, jadąc od strony Dniepra, mam specyficzny ścisk w brzuchu. Od marca, gdy spędziłam ponad trzy miesiące na wojnie, ten ścisk miesza się z niepokojem. Coś na zasadzie „co tym razem”?

Na Donbasie nie było mnie tylko tydzień, ale sytuacja zdążyła się znacząco zmienić mimo głośnego przekazu o tzw. pauzie taktycznej Rosjan. Dobrze, by zarówno laicy, jak i wojskowi eksperci, którzy nie są tu, na miejscu, postarali się zrozumieć definicję tego zjawiska. Bo na Donbasie tak naprawdę nie ma żadnej pauzy. Zmienia się tylko sposób i styl ataków.

Bloki i bazary na celowniku

– W ciągu ostatnich dwóch tygodni zdecydowanie nasilił się ostrzał Bachmutu i Sołedaru. Jest więcej ataków artylerii, gradów czy z powietrza. U nich pauza polega na tym, że się dalej nie przesuwają, ale niszczą coraz bardziej cywilną infrastrukturę. Biją tam, gdzie są skupiska ludzi: bloki, bazary. Biją nad ranem, gdy ludzie są w domach

– mówi „Wprost” Serhij, ukraiński wojskowy z jednej z donbaskich jednostek.

– W ostatnim tygodniu zniszczyli mnóstwo budynków mieszkalnych, gdzie ludzie spali. Na szczęście nasze HIMARS-y biją w ich składy broni i to jest plus. Ale będą szli w kierunku Bachmutu i Sołedaru, by nasze wojska wyszły stąd tak, jak z Siewierodoniecka i Lisiczańska – dodaje.

Czytaj też:
Niepokojące doniesienia z ukraińskiego frontu. „Wyraźnie trwają przygotowania do kolejnego etapu ofensywy Rosjan”

Ile HIMARS-ów tu pracuje? Tego nie zdradza i dodaje, że nawet lepiej, iż tego nie wie, ale na pewno są one piekielnie skuteczne.

Dlaczego Rosjanie tak silnie walczą teraz o Bachmut, jedno z ładniejszych donbaskich miast, które słynęło w produkcji musującego wina i koniaku? Gdy byłam tam jeszcze dwa tygodnie temu, zniszczeń było zdecydowanie mniej niż teraz. Obecnie, zgodnie z tym, co mówi Serhij, Rosjanie zniszczyli samo centrum, w tym bazar, a także stadion piłkarski Metalurga, naprzeciwko którego uderzyli wcześniej w obiekty usługowe sąsiadujące z budynkami mieszkalnymi.

– Bachmut jest im potrzebny, bo to trasa na Dniepr, do centralnej Ukrainy i druga trasa na Słowiańsk i Kramatorsk. I dlatego oni od strony Godrłówki, Torećka i Nju Jorku takie próby podejmują – tłumaczy nam Serhij.

Pauza dopiero zimą?

Pytam więc o najbliższe tygodnie i możliwy scenariusz działań. – Będzie dużo ostrzałów. Na to się przygotowujemy. Czekamy na decyzje dowództwa. Nasza sytuacja jest lepsza niż w obwodzie ługańskim, gdzie było okrążenie, ale jak oni przyjdą tu od strony Gorłówki i zrobią kocioł, to u nas może być jeszcze gorzej. Na razie jednak mamy to pod kontrolą i sytuacja jest stabilna – dodaje żołnierz. Dla Rosji problemem jest wypchnięcie Ukraińców z ich pozycji w obwodzie donieckim. W nocy z soboty na niedzielę znowu próbowali przejąć pełną kontrolę nad strategiczną drogą Bachmut – Lisiczańsk, ale zostali powstrzymani przez ukraińską armię.

– Każdej nocy są ostrzały, ale przełamania nie ma. Mam wrażenie, że to nie zakończy się do zimy, choć wszyscy byśmy tego chcieli. Wtedy dopiero będzie pauza, wojna pozycyjna, jak w roku 2016, a potem od nowa, niestety

– Serhij nie wydaje się tu być optymistą.

Czytaj też:
Rosyjscy dowódcy dostrzegli zagrożenie. Brytyjski wywiad: Rosja wzmacnia swoje pozycje

Gdy jedziemy w niedzielę do Sołedaru, miasta soli, ciężko o optymizm. Z każdej strony kolejne rosyjskie ataki, przed chwilą z samolotu, teraz pracuje artyleria. Pamiętam, gdy przyjechałam tu pierwszy raz 9 maja, a potem przez półtora tygodnia obserwowałam, jak na moich oczach niszczą to urokliwe miasteczko, siedzibę Artemsil, jednego z największych producentów soli w kraju.

Źródło: Wprost