„Operacja specjalna” ustępuje miejsca „świętej wojnie”. Kreml szuka sposobu na zwiększenie liczby ochotników do wojska?

„Operacja specjalna” ustępuje miejsca „świętej wojnie”. Kreml szuka sposobu na zwiększenie liczby ochotników do wojska?

Litera „Z” stała się symbolem poparcia Rosjan dla inwazji na Ukrainę.
Litera „Z” stała się symbolem poparcia Rosjan dla inwazji na Ukrainę. Źródło: pticelov/shutterstock.com
Jak donosi niemiecki dziennik „Die Welt”, rosyjska propaganda zmienia retorykę kwestii napaści na Ukrainę. Po śmierci Darii Duginy, inwazja jest coraz przedstawiana jako „święta wojna”. Nie można wykluczyć, że to przygotowanie gruntu pod ogłoszenie masowego poboru do rosyjskiej armii.

Przypomnijmy: w sobotę, 20 sierpnia, w zamachu bombowym na przedmieściach Moskwy zginęła 30-letnia dziennikarka i publicystka Daria Dugina.

Propagandystka jako męczennica

Była ona córką Aleksandra Dugina – głównego ideologa Kremla i zagorzałego zwolennika inwazji na Ukrainę. Warto dodać, że 30-latka prezentowała identyczną postawę.

Niemiecki dziennik „Die Welt” donosi, że rosyjska propaganda wykreowała Duginę na symbol patriotyzmu i narodowego męczennika. Jednocześnie zmienia się retoryka w kwestii inwazji na Ukrainę.

Retoryka wojenna ulega znacznej zmianie

Stosowany dotychczas eufemizm „specjalna operacja wojskowa” coraz częściej ustępuje określeniom, które można podsumować jako „święta wojna”. Zmianę nastrojów dobrze obrazują słowa Władimira Putina.

– Jeśli młoda „patriotka” oddała życie za Rosję to świętym obowiązkiem każdego Rosjanina ma być walka o „rosyjskie zwycięstwo” – stwierdził prezydent Rosji.

Nie bez przyczyny, taka retoryka przypomina tę, która była stosowana w trakcie II wojny światowej, gdy Związek Radziecki bronił się przed Niemcami.

Rosyjskiej armii brakuje żołnierzy

Wszystko wskazuje na to, że władze Rosji chcą w ten sposób zagrzewać do dobrowolnego wstępowania w szeregi wojska. Nie można również wykluczyć, że to przygotowanie gruntu pod ogłoszenie powszechnej mobilizacji.

Inwazja na Ukrainę poważnie przetrzebiła szeregi rosyjskiej armii. Jak wynika z szacunków Departamentu Obrony USA, na Ukrainie zginęło lub odniosło rany aż do 80 tys. żołnierzy, w tym ponadprzeciętna liczba oficerów i generałów.

Uzupełnianie braków kadrowych ochotnikami, którzy często trafiają na front bez praktycznie żadnego przygotowania, przebiega niezwykle opornie. Sytuacji nie ułatwia fakt, że rekrutacja do armii jest prowadzona również w więzieniach.

Czytaj też:
Ukraińska ofensywa w Chersoniu. Można ją „oglądać” w internecie