AfD (niem. Alternative für Deutschland, pol. Alternatywa dla Niemiec) to powstała w 2013 r. niemiecka, skrajnie prawicowa partia polityczna. W naszym kraju było o niej głośno kilka lat temu, gdy jeden z jej czołowych polityków stwierdził, że „Niemcy mogą być dumni z żołnierzy Wehrmachtu”.
Ugrupowanie wywołało właśnie kolejne kontrowersje. W ubiegły poniedziałek, 19 września, delegacja AfD – w tym trzech posłów do regionalnych parlamentów – wyruszyła w podróż, której celem są okupowane przez Rosjan terytoria wschodniej Ukrainy.
„Chcemy uzyskać własny obraz sytuacji”
Jak donoszą niemieckie media, podróż jest sponsorowana przez władze Rosji. Partia wydała oświadczenie, w którym tłumaczy, że celem wizyty jest „wyjaśnienie sytuacji humanitarnej”.
Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, co właściwie kryje się za tym enigmatycznym stwierdzeniem, rozwiał je w mediach społecznościowych jeden z polityków AfD.
„Wobec zniekształconych i nieobiektywnych doniesień o konflikcie na Ukrainie chcemy uzyskać własny obraz sytuacji i ocenić sytuację humanitarną” – napisał na Twitterze Hans-Thomas Tillschneider, wiceprzewodniczący AfD w landzie Saksonia-Anhalt.
Ostry protest ze strony ambasadora Ukrainy
Przedsięwzięcie AfD spotkało się z ostrym protestem ze strony ambasadora Ukrainy w Niemczech Andirija Melnyka. W opublikowanym w tej sprawie oświadczeniu stwierdził, że członkowie delegacji wspierają „rosyjską wojnę zniszczenia”.
Oprócz wyrażenia oburzenia, wezwał on także Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (niem. Bundesamt für Verfassungsschutz), czyli niemiecką służbę kontrwywiadu cywilnego, do podjęcia działań przeciwko wspomnianym posłom.
Partia chce pozyskać znaczącą grupę wyborców?
AfD od dawna jest oskarżana o prorosyjskie sympatie. Choć oficjalnie partia potępiła napaść Rosji na Ukrainę, jednocześnie opowiada się za otwarciem gazociągu Nord Stream 2 oraz wstrzymaniem dostaw broni na Ukrainę.
Zdaniem komentatorów niemieckiej sceny politycznej, politycy AfD chcą w ten sposób powiększyć swój elektorat, którego rdzeń stanowią mieszkańcy byłego NRD. Mowa o rosyjskojęzycznych obywatelach Niemiec, których populacja wynosi aż ok. 6 milionów osób.
Wspomnianą społeczność można podzielić na dwie zasadnicze grupy. Pierwsza z nich to tzw. Russlanddeutsche, czyli etniczni Niemcy, którzy przybyli do ojczyzny przodków po rozpadzie Związku Radzieckiego. Druga grupa to przedstawiciele różnych narodowości dawnego ZSRR, przede wszystkim etniczni Rosjanie.
Skrajna lewica w Niemczech na skraju rozłamu
Warto również wspomnieć, że wojna na Ukrainie doprowadziła na skraj rozłamu kolejną niemiecką partię – Die Linke (niem. Lewica), które reprezentuje skrajną lewicę. Politycy partii nie mogą dojść do porozumienia w kwestii stanowiska wobec sankcji gospodarczych na Rosję.
W ubiegłym tygodniu, wiceprzewodnicząca partii Sara Wagenknecht określiła lewicowy gabinet Olafa Scholza „najgłupszym rządem w Europie” i oskarżyła go o „rozpoczęcie bezprecedensowej wojny gospodarczej".
- Oczywiście, wojna na Ukrainie to zbrodnia. Ale jak głupi to pomysł, że możemy ukarać Putina, wpychając miliony niemieckich rodzin w ubóstwo i niszcząc naszą gospodarkę, podczas gdy Gazprom osiąga rekordowe zyski? – argumentowała Wagenknecht.