Europoseł i były szef MSZ Radosław Sikorski poinformował w sobotę, że wyruszył w drogę do Kijowa. Tym razem jednak nie przyjechał do stolicy Ukrainy pociągiem, ale w konwoju samochodów, które zostały przekazane ukraińskiej armii. Przejazd obszernie relacjonował w swoich mediach społecznościowych. Poinformował, że na front pojedzie również flaga Unii Europejskiej, która ma „zaświadczać gdzie kończy się zachodnia cywilizacja”, a samochody są „pełne darów”.
W poniedziałek, gdy Sikorski był już w Kijowie, w całej Ukrainie ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Wybuchy słyszane były w wielu miastach, również w stolicy. – Teraz jest już mowa o ośmiu eksplozjach, plus o odpaleniu rakiet balistycznych z morza kaspijskiego, które mają dolecieć do nas dopiero za jakiś czas – relacjonował polityk. Opublikował również zdjęcie z schronu, który urządzono w hotelowym garażu. I relacjonował, że hotel „skutecznie zagonił gości do schronu zamykając restaurację i oferując podziemną kawę”.
Kolejna seria rosyjskich ataków. Wybuchy we Lwowie i Kijowie
Do porannych ataków miało dojść również we Lwowie, gdzie słyszano co najmniej dwie eksplozje. Nie wiadomo jednak, w co mogły uderzyć pociski. O sytuacji w Kijowie informował mer miasta Witalij Kliczko. „W wyniku ataków na obiekty infrastruktury krytycznej część stolicy jest pozbawiona prądu. W niektórych dzielnicach nie ma wody” - przekazał
Wybuchy odnotowano m.in. w Charkowie, a także w obwodzie winnickim, gdzie zestrzelono rosyjską rakietę, która uderzyła w obiekty cywilne. Szef lokalnej administracji Ihor Taburec podał, że od prądu została odcięta część obwodu czerkaskiego. Rosjanie zaatakowali również obiekty infrastruktury krytycznej w Zaporożu. Na chwilę obecną nie ma doniesień o ofiarach.
Czytaj też:
Putin boi się starcia z NATO? Może wykorzystać coś zupełnie innego niż broń jądrowaCzytaj też:
Tak Rosjanie uciekają z okolic Chersonia. Wóz pełen ludzi wpadł do rowu