Rosja może próbować otworzyć „drugi front” na północy Ukrainy, jeśli utworzy wystarczająco dużą i dobrze uzbrojoną grupę. Aby zrealizować taki plan, Federacja Rosyjska musi zgromadzić 50-70 tys. żołnierzy – donosi Unian. Celem takiego ruchu miałoby być okrążenie Ukraińców w regionie Donbasu i Charkowa. Ekspert wojskowy Oleg Żdanow stwierdził w nowym nagraniu, że nie zostały jeszcze stworzone warunki do jego wdrożenia. Według niego, w tym celu wojska rosyjskie powinny iść w kierunku Sumy i Zaporoża-Dniepru – informuje agencja.
Wojna w Ukrainie. Czym jest taktyka „dużych kleszczy”?
– O planach się dyskutuje, ale jeśli wciąż są jakieś wojska na kierunku zaporoskim, to w ogóle nie ma grupy w kierunek Sumy – dodaje ekspert. Jak mówi, z punktu widzenia logiki Federacji Rosyjskiej otwarcie drugiego frontu byłoby dla niej bardzo korzystne, aby rozciągnąć wysiłki Ukrainy i zmusić do walki na dwóch frontach.
– Ale jest to możliwe tylko wtedy, gdy taka grupa powstaje w obwodzie kurskim, briańskim lub na Białorusi, a to jest perspektywa na styczeń, a jeszcze bliżej lutego, bo tej grupie trzeba dać czołgi, artylerię, amunicję, paliwo i wszystko inne. To bardzo trudne, aby Rosja w obecnej sytuacji stworzyła taką grupę – podsumował.
Rosja otworzy drugi front? Ekspert wyjaśnia
Agencja przypomina, że 20 października zastępca szefa Głównego Wydziału Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy generał brygady Ołeksij Gromow oświadczył, że zagrożenie atakiem z terytorium Białorusi utrzymuje się. Według Sztabu Generalnego sytuacja jest stabilna na kierunkach wołyńskim, żytomierskim i kijowskim. Obrońcy ukraińscy nie odnotowali jeszcze oznak formowania się grup ofensywnych wroga.
Czytaj też:
Awaria podczas konferencji z Putinem. Nietypowe zdarzenie uwiecznione na zdjęciuCzytaj też:
Nowa zapora na granicy. „Ten rząd funkcjonuje jak grupa rekonstrukcyjna”