W poniedziałek 7 listopada w godzinach porannych pojawiły się pierwsze doniesienia o serii eksplozji, do której doszło w okupowanym przez Rosjan Doniecku. Z nieoficjalnych informacji ukraińskich mediów wynikało, że płonął gmach administracji kolejowej. Głos w sprawie zabrały wyznaczone przez rosyjskich okupantów „władze” Doniecka. Jak przekazano, w centrum miasta wybuchł pożar na „dużą skalę”.
Pożar w Doniecku. Rosja oskarża Ukrainę
Przed godz. 5:00 krótki komunikat dotyczący zdarzenia opublikowała rosyjska agencja TASS, potwierdzając wcześniejsze doniesienia i wysuwając oskarżenia pod adresem strony ukraińskiej. Podano, że płonął budynek administracji kolejowej w Doniecku, a pożar miał wybuchnąć w wyniku ostrzeliwania przez ukraińskie jednostki zbrojne. W mieście miało dojść łącznie do pięciu eksplozji. W mediach społecznościowych zostały opublikowane nagrania, na których widać skalę zdarzenia (poniżej jedno z nich). Nie ma doniesień o ofiarach.
W swoim najnowszym przemówieniu, które zostało opublikowane jeszcze przed informacjami o pożarze, Wołodymyr Zełenski przekazał, że w obwodzie donieckim trwają zacięte walki. – Wróg ponosi tam znaczne straty, ale niezależnie od tego wszystkiego kontynuuje mobilizację żołnierzy – powiedział prezydent Ukrainy.
Przypomnijmy – kilka dni temu rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że wszystkie czynności związane z naborem w ramach „częściowej mobilizacji” zostały zakończone. Niezależny portal Meduza podał, że w momencie, gdy zakończy się mobilizacja, ruszy jesienny pobór do służby wojskowej w Rosji. Ruch ten ma być realizowany na mocy dekretu.
Czytaj też:
Biden rozmawiał z Scholzem. Ważna deklaracja w kontekście wizyty w ChinachCzytaj też:
Amerykanie demaskują sojusznika Rosji. Chodzi o tajne dostawy amunicji