Armia rosyjska poniosła na Ukrainie olbrzymie straty. Jak wynika z najnowszych szacunków ukraińskiego sztabu generalnego, od 24 lutego Rosja straciła nad Dnieprem ok. 80 tys. żołnierzy: zabitych, rannych i wziętych do niewoli.
Pierwsza mobilizacja w Rosji od zakończenia II wojny światowej
Aby uzmysłowić sobie skalę tych szacunków, wystarczy posłużyć się następującym porównaniem. W trakcie trwającej blisko dekadę – tj. od grudnia 1979 r. do lutego 1989 r. – inwazji Związku Radzieckiego na Afganistan zginęło ok. 15 tys. radzieckich żołnierzy.
W celu uzupełnienia strat, pod koniec września Władimir Putin wydał dekret o przeprowadzeniu częściowej mobilizacji, która objęła ok. 300 tys. mężczyzn.
Warto podkreślić, że była to pierwsza tego typu decyzja Moskwy od czasu zakończenia II wojny światowej. Poboru nie przeprowadzono nawet w czasie wspomnianej wojny radziecko-afgańskiej, w której walczyli wyłącznie żołnierze zawodowi i ochotnicy.
„Powiedz mu, żeby nauczyło się strzelać”
Jednak nie wszystkich Rosjan odstręcza widmo rzezi ich najbliższych, nie mówiąc już o zabijaniu żołnierzy i cywilów niepodległego sąsiada. Anton Heraszczenko, doradca szefa ukraińskiego MSW, opublikował na Twitterze fragment wywiadu, który ukazał się niedawno w rosyjskiej telewizji.
Dziennikarz rozmawiał z 47-letnią Olgą Budiną, znaną rosyjską aktorką filmową i teatralną. Budina stwierdziła, że matki w Rosji powinny przygotować swoje dzieci do wyruszenia na wojnę. Warto zwrócić uwagę, że aktorka używa określenia „specjalna operacja wojskowa”, którym rosyjska propaganda nazywa napaść na Ukrainę.
– Uważam, że dziś zadaniem matki jest zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby przygotować swoje dziecko. Nie mamy obecnie podstawowych kursów wojskowych. Nie siedź przed telewizorem. Idź i zrób coś z tym. Powiedz swojemu dziecku, żeby poszło i zrobiło to dzisiaj. Powiedz mu, żeby nauczyło się strzelać i pokonywać przeszkody, żeby było bardziej sprawne fizycznie. Specjalna operacja wojskowa nie zakończy się jutro. Nie wiemy, co wydarzy się jutro. Jeśli mamy zdrowy rozsądek, musimy być przygotowani – tłumaczy Budina.
„On nie pyta”
Jej rozważania nie mają charakteru teoretycznego. Jak wynika z dalszej części rozmowy, sama jest matką syna. Dziennikarz dopytuje ją, czy syn zadaje jej pytania o to co ma zrobić, jeśli otrzyma powołanie do wojska.
– On nie pyta. Wie, że pójdzie do komisji poborowej – skwitowała Budina.
twitterCzytaj też:
Absurdalne słowa rzecznika Kremla. Tak wytłumaczył przyczynę rosyjskiego ostrzałuCzytaj też:
Zełenski pokazał moment ataku. „Oto potwierdzenie, jak terroryści chcą pokoju”