Reżim Aleksandra Łukaszenki nie przyłączył się bezpośrednio do ataku na Ukrainę, jednak od pierwszego dnia wojny białoruskie terytorium stanowi bazę wypadową dla wojsk rosyjskich.
Niepokojące doniesienia z Białorusi
Przypomnijmy, że to właśnie z Białorusi Rosjanie wyprowadzili na przełomie lutego i marca uderzenie w kierunku Kijowa. Ponadto, z Białorusi przeprowadzano ataki rakietowe na ukraińskie miasta.
Jak wynika z ustaleń ukraińskiego wywiadu, na terytorium północnego sąsiada trwa obecnie koncentracja połączonych wojsk Rosji i Białorusi.
Dowódca Sił Połączonych Ukrainy – tj. zawodowej armii i oddziałów ochotniczych – gen. Serhij Najew zapewnił, że armia ukraińska bacznie śledzi te doniesienia i przygotowuje się do ewentualnej reakcji.
„Monitorujemy tę sytuację i przygotowujemy nasze siły”
Podkreślił, że Ukraina dysponuje odpowiednimi siłami, które w razie bezpośredniego zagrożenia można przerzucić na pogranicze z Białorusią. Z drugiej strony, Najew uspokaja, że nic nie wskazuje na to, by żołnierze rosyjscy i białoruscy szykowali się obecnie do szturmu.
– Sytuacja w północnej strefie operacyjnej jest pod kontrolą. Na terytorium Białorusi trwa gromadzenie połączonych sił rosyjsko-białoruskich. W związku z tym, stale monitorujemy tę sytuację i przygotowujemy nasze siły do racjonalnej reakcji. Obecnie nie ma zagrożenia ze strony Białorusi. Praca, którą wykonujemy, powinna zwiększyć odporność naszej obrony i racjonalność naszej reakcji na wzrost tego zagrożenia – skomentował Najew, cytowany za portalem „Ukraińska prawda.
Czytaj też:
Macron chciał „gwarancji bezpieczeństwa" dla Rosji. Fala oburzenia płynie z UkrainyCzytaj też:
Niespokojnie na granicy z Białorusią. „Pięć osób zatrzymano po stronie polskiej”