– Gdyby nie strategiczny arsenał nuklearny, zostalibyśmy rozerwani na strzępy – ocenił Miedwiediew. Zapewnił jednocześnie, że Rosja opowiada się za nierozprzestrzenianiem broni jądrowej. – Niemniej jednak państwa, które wywierają na nas presję, próbują stworzyć broń nuklearną – powiedział.
Wojna w Ukrainie. Miedwiediew straszy arsenałem nuklearnym
Oświadczenie to jest spójne z listopadowym komunikatem rosyjskiego MSZ, które wskazało wówczas, że Federacja Rosyjska „ściśle i konsekwentnie kieruje się postulatem niedopuszczalności wojny nuklearnej, w której nie może być zwycięzców i która nigdy nie powinna zostać rozpętana”. Zostało ono opublikowane niedługo po doniesieniach „The New York Times”, który ustalił, że wysocy rangą rosyjscy przywódcy wojskowi dyskutowali o możliwościach użycia takiej broni w Ukrainie.
Nieco później Moskwa zaczęła bezpodstawnie oskarżać Ukrainę o przygotowywanie tzw. brudnej bomby. Dowodów na te twierdzenia do dziś nie odnaleziono.
Miedwiediew chce nagradzać za sukcesy na froncie
Miedwiediew w drugiej części swojego wystąpienia odniósł się też do rosyjskich żołnierzy walczących w Ukrainie oraz wszystkich osób odpowiedzialnych za sytuację na froncie. Dał tym samym upust swojemu optymizmowi w kwestii rychłego sukcesu sił rosyjskich. Zapewnił, że jeśli „specjalna operacja wojskowa” się powiedzie, to osoby, które się do tego przyczyniły powinny zostać awansowane na wyższe stanowiska. – Jeśli będą miały na to chęć i siłę – zastrzegł.
W tym kontekście wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa zaznaczył, że trwają prace nad „przywróceniem anektowanych terytoriów”. – Prace nad odbudową nowych rosyjskich regionów idą pełną parą, ale jest jeszcze wiele do zrobienia, aby ludzie nie czuli się rozczarowani po powrocie do Rosji – mówił Miedwiediew.