Boris Bondariew był przedstawicielem Rosji przy ONZ w Genewie. Swoją pracę na tym stanowisku postanowił zakończyć w maju. Bondariew, który na rzecz Kremla pracował przez 20 lat, przyznał, że „nigdy tak bardzo nie wstydził się za swój kraj, jak 24 lutego”.
– Władimir Putin walczy o życie i może stanąć w obliczu zamachu stanu, jeśli zostanie pokonany – powiedział w rozmowie z „Daily Mail”. Ocenił też, że jakiekolwiek próby negocjowania zakończenia wojny z Kremlem nie mają sensu, ponieważ zostaną odczytane jako „oznaka słabości” i tylko przekonają Rosję do ostrzejszej walki.
Wojna w Ukrainie. „To tylko sprowokuje Władimira Putina”
– To przekonanie, by nie prowokować rosyjskiego prezydenta w efekcie jeszcze bardziej go prowokuje. W pewnym momencie nadejdzie czas, kiedy Putin użyje broni nuklearnej, żeby traktować go poważnie – powiedział. Jak dodał, Moskwa zdecydowała się na inwazję, bo wierzy, że Zachód „boi się, jest słaby i nie jest w stanie walczyć za Ukrainę”.
Bondariew uważa, że rozmowy zachodnich przywódców o braku chęci eskalacji wojny lub przekroczenia kremlowskiej „czerwonej linii” tylko „przekonują ich, że mieli rację”. Zapytany, jakie jest prawdopodobieństwo obalenia Putina, odparł, że są szanse na usunięcie go z urzędu”. – Ale najpierw musi zostać uznany przez swoich ludzi za przegranego, za kogoś, kto kłamał i zrobił z nich głupców – ocenił.
Kto zastąpi Putina? „Następca może być jeszcze gorszy”
– Muszą go postrzegać jako słabego, a stanie się to tylko wtedy, gdy zostanie naprawdę pokonany w Ukrainie – powiedział Bondariew. Były rosyjski dyplomata odniósł się też do ewentualnego przejęcia władzy na Kremlu. Nie pokłada wielkich nadziei w następcy, ponieważ – jak sądzi – „kolejny twardogłowy może być jeszcze mnie skłonny do zakończenia wojny z Ukrainą”. – Elity jednak raczej nie obalą Putina, ponieważ wiedzą, że mogą wyciągnąć od niego to, czego zechcą – podsumował.
Czytaj też:
Aleksandr Łukaszenka oskarża Zachód: Pomaszerowaliby pod SmoleńskCzytaj też:
Morawiecki: Chcemy mieć tak silną armię, by nikomu nie przyszło do głowy, by nas zaatakować