Anastazja Oleksijenko, Wprost: Wiktor, jak długo już jesteś w Polsce i dlaczego się tu przeprowadziłeś?
Wiktor Putin: Przeprowadziłem się do Polski, gdy miałem 20 lat, więc spędziłem tu już prawie 8 lat. Zacząłem myśleć o przeprowadzce w 2015 roku, po Rewolucji Godności i rozpoczęciu wojny na wschodzie Ukrainy. Od dziecka grałem w piłkę nożną w Akademii Dynamo Kijów i marzyłem o rozkręceniu swojej kariery zawodowej. Po tych wydarzeniach w Ukrainie zdałem sobie sprawę, że piłka nożna nie będzie już tak mocno się rozwijać, więc zacząłem szukać możliwości w Europie. Wkrótce zaproponowano mi miejsce w klubie piłkarskim „Energia Korzenica” w Polsce, więc skorzystałem. Teraz jestem już w klubie „Unia Tarnów”, z którym mam kontrakt do czerwca.
Czy żałujesz, że musiałeś zacząć swoją karierę w Polsce od zera?
Nie żałuję, choć uważam, że mogłem się lepiej wykazać i osiągnąć więcej. Ale i tak zdążyłem zagrać w drugiej i pierwszej lidze. Razem z drużyną w drugiej lidze doszliśmy do pucharu, w trzeciej lidze do ⅛ Pucharu Polski. Później trafiłem do tarnowskiego klubu. Długo nie udało mi się pograć, bo doznałem kontuzji. Nie grałem przez pół roku, a później wybuchła wojna, więc teraz w moim życiu piłka nożna nie odgrywa takiej roli jak kiedyś.
Gdzie byłeś w momencie, gdy wybuchła wojna w Ukrainie?
Jeszcze w styczniu byłem w Kijowie. Po powrocie do Polski musiałem dochodzić do siebie po kontuzji w klubie, ale 24 lutego obudził mnie telefon od ojca, który powiedział, że zaczęła się wojna. Zaczęliśmy się zastanawiać, co zrobić. Oni jeszcze – choć nie na długo – zostali w Osokoriwce, w mojej rodzinnej miejscowości w obwodzie chersońskim.
Gdzie są teraz twoi bliscy?
Ojciec przeniósł się do bezpieczniejszego miasta w Ukrainie, a reszta rodziny przyjechała do mnie do Tarnowa i jest tu nadal.
Czy twoje miasto nadal znajduje się pod okupacją? Czy twój dom ocalał?
Moja miejscowość leży na prawym brzegu, więc jest już wyzwolona od okupantów. Ale Osokoriwka jest całkowicie zniszczona, podobnie jak mój dom. Nie nadaje się już do zamieszkania.
Jak się czułeś, gdy zobaczyłeś swój dom, w którym spędziłeś dzieciństwo, całkowicie zniszczony?
Ciężko było mi przeżyć te wszystkie wydarzenia. Zwłaszcza, że byłem daleko, nie w Ukrainie. Ale cała rodzina uznała, że bardziej mogę pomóc w Polsce niż w Ukrainie.
Jak wygląda teraz twoje życie po tym, jak 24 lutego Rosja rozpoczęła wojnę na pełną skalę?
Zostałem w Polsce i zacząłem pomagać wszystkim ludziom, którzy z powodu wojny w Ukrainie potrzebowali ochrony w Polsce. Na początku często jeździliśmy na granicę, szukaliśmy mieszkań, zbieraliśmy fundusze dla uchodźców. Na początku było dużo pracy, dlatego cieszę się, że zostałem i pomagałem potrzebującym.
Teraz jesteś ambasadorem zbiórki pieniędzy na helikopter dla Ukrainy. Dlaczego zdecydowałeś się wziąć w niej udział?
Uważam, że każda rzecz, na którą zbieramy, jest potrzebna Ukrainie i Ukraińcom. Każda zebrana rzecz pomoże Ukraińcom przetrwać te trudne dla naszego kraju czasy. Dlatego cieszę się, że mogę w ten sposób pomóc, bo wojna jeszcze się nie skończyła.
Dlaczego chciałeś dołączyć do białoruskiego klubu piłkarskiego Neman w 2021 roku? Jak oceniasz rolę Białorusi w tym konflikcie?
W tym czasie nie grałem przez pół roku, więc chciałem zacząć ćwiczyć i szukałem różnych możliwości. Właściwie dlatego pojechałem na selekcję do Białorusi, ale teraz bardzo się cieszę, że się nie udało i nie zostałem tam.
Chociaż nie ma oficjalnych informacji, że Białoruś również prowadzi wojnę z Ukrainą, to uważam, że jest ona również odpowiedzialna za tę wojnę i pomaga Rosji. Białoruś jest takim samym agresorem.
Czytaj też:
Białoruś przemieszcza żołnierzy i sprzęt. Wcześniej Szojgu spotkał się z Łukaszenką
Jak reagują ludzie na twoje nazwisko? Czy po wojnie na pełną skalę zmienił się stosunek ludzi do twojego nazwiska? Czy miałeś jakieś kłopoty i czy myślałeś o tym, żeby je zmienić?
Przed 24 lutego wiele osób żartowało z mojego nazwiska. Ale po rozpoczęciu wojny na pełną skalę, stosunek ludzi zmienił się. Z trybun wykrzykiwanych jest wiele nieprzyjemnych rzeczy. Staram się to zrozumieć, bo ich sformułowania nie dotyczą mnie, tylko prezydenta Federacji Rosyjskiej. Nie planuję jednak zmiany nazwiska, więc jeśli chcą krzyczeć – niech krzyczą.
Twój ojciec nazywa się Władimir Putin, identycznie jak prezydent Rosji. Jak mu było w ciągu życia z tym nazwiskiem?
Otoczenie taty nie reaguje już na jego nazwisko i imię, nie spotykał się z agresywnymi komentarzami na ten temat. Jedynymi, którzy zmienili nazwisko, są moi kuzyni.
Czy polscy kibice i klub, dla którego grasz, wspierali cię w jakiś sposób? Jak koledzy z polskiej drużyny oceniają wojnę na Ukrainie i uchodźców?
Otrzymałem wiele wsparcia od Polaków, polskich kibiców i moich kolegów. Raz nawet zrobili mi plakat z napisem „Nie każdy Putin wróg, Wiktor jesteśmy z Tobą”. Zawsze mówiłem, że Polacy są życzliwi i mają wielkie serce, więc nie było problemów ze wsparciem.
Czy twój klub pomagał uchodźcom z Ukrainy?
Tak, po rozpoczęciu pełnowymiarowej wojny klub wyremontował internat dla dzieci, które chcą się uczyć piłki nożnej i teraz jestem właściwie opiekunem 4 dzieci, które mieszkają w naszym internacie. Tam się uczą, szkolą i mieszkają.
Czytaj też:
„Uczyliśmy się, jak dawać”. O pomocy Ukraińcom mówi reżyserka „Human to Human”
Czy planujesz kiedyś powrót do Ukrainy?
Ostatnio rozmawiałam z tatą na ten temat i stwierdziliśmy, że obydwaj mamy ochotę na odbudowę domu i powrót do niego. Bo to jest moje miasto, za każdym razem wracałem do domu z wielką radością, to zawsze był mój dom, bez względu na to, gdzie byłem i w jakim kraju mieszkałem. To jest miejsce, do którego chcę wrócić po zakończeniu kariery piłkarskiej.
Czy wiesz, co teraz dzieje się w obwodzie chersońskim? Czy często rozmawiasz z kimś stamtąd?
Mam znajomego, który pracuje w Ministerstwie Sytuacji Nadzwyczajnych w Chersoniu i słyszę od niego, że sytuacja jest niezwykle trudna. Po wyzwoleniu prawego brzegu, i przejściu wojsk rosyjskich na lewy, ostrzał Chersonia trwa nieustannie. Każdego dnia Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych ma dużo pracy, ciągle są pożary, gruzowiska. To, co jest pokazywane w wiadomościach, nie stanowi nawet 5 procent tego, co dzieje się naprawdę. Według niego, wiele osób zaczęło opuszczać miasto i przenosić się do bezpieczniejszych miejsc.
Jak twoim zdaniem rozwinie się scenariusz wojenny? Czy dopuszczasz taką możliwość, że założysz mundur i wstąpisz do sił zbrojnych?
Mam szczerą nadzieję, że do końca wiosny wszystko się skończy. Ale i tak z własnej inicjatywy chciałbym pojechać gdzieś na szkolenie wojskowe, żeby być gotowym na wszystko. Z takim sąsiadem nie wiadomo czego się spodziewać.