Po napaści na Ukrainę, Rosja zaczęła coraz mocniej forsować tezę o tym, że to Warszawa, a nie Moskwa, ma imperialistyczne zapędy względem sąsiedniego kraju. Niepodparte niczym twierdzenia o zakusach Polski na zachodnie ziemie Ukrainy powtarza m.in. były premier i prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. W te sam ton w wywiadzie dla prokremlowskiej agencji TASS uderzył dyrektor departamentu w MSZ Rosji, który odpowiada za kraje Wspólnoty Niepodległych Państw.
Rosjanin o imperialistycznych zapędach Polski
Aleksiej Poliszczuk w rozmowie przekonywał, że Polska po rozpoczęciu wojny w Ukrainie „przestawiła się na bardziej aktywne zagospodarowanie zachodnich ziem ukraińskich, wdrażając cały kompleks środków politycznych i wojskowych”. – Oczywiście, takie aspiracje Warszawy nie mogą nie budzić niepokoju z punktu widzenia bezpieczeństwa regionalnego – stwierdził.
Poliszczuk przekonywał, że w polskich „kręgach nacjonalistycznych” żywe są „imperialne ambicje” – Wspominają Rzeczpospolitą Obojga Narodów „od morza do morza” i marzą o zwrocie tzw. historycznych ziem polskich, w tym tych, które niegdyś zostały przekazane sowieckiej Ukrainie – mówił.
Narracja MSZ Rosji
Przedstawiciel MSZ Rosji oskarżył polskie władze o dążenie do stworzenia strefy wpływów w przestrzeni postsowieckiej. Jego zdaniem wysiłki koncentrują się szczególnie na Ukrainie. – Niezależnie od tego, kto sprawował władzę w Polsce od początku lat 90-tych, polska ekspansja kulturalna i gospodarcza na Ukrainie nie ustała – przekonywał, wbrew faktom, Rosjanin.
W ostatnim czasie MSZ Rosji, która działa jako narzędzie propagandy tego kraju, usiłuje budować wrażenie zagrożenia ze strony Polski. Rzeczniczka ministerstwa Maria Zacharowa zacieśnianie współpracy Mińska z Moskwą i zbrojenie Białorusi uzasadniała wyimaginowanym zagrożeniem ze strony Polski.
Czytaj też:
Kulisy wizyty Andrzeja Dudy we Lwowie. „Jak to, prezydent Duda?”Czytaj też:
Wagnerowcy kontra rosyjska armia. Jak buldogi Kremla walczą o kontrolę nad wojną