Stolica Ukrainy znów atakowana. Seria wybuchów poprzedziła syreny alarmowe

Stolica Ukrainy znów atakowana. Seria wybuchów poprzedziła syreny alarmowe

Zniszczenia w Kijowie
Zniszczenia w Kijowie Źródło: Shutterstock / Drop of Light
W sobotę 1 stycznia rano w Kijowie usłyszeć można było całą serię eksplozji. Władze ogłosiły alarm przeciwlotniczy i skierowały mieszkańców do schronów.

Sobotni atak był dla obrońców Kijowa zaskoczeniem. Tym razem wyjątkowo najpierw usłyszano wybuchy, a dopiero później zabrzmiały syreny alarmowe. Ukraińscy urzędnicy potwierdzili doniesienia AFP, mówiące o ataku na infrastrukturę krytyczną stolicy.

Sobotni atak na Kijów

„Około godziny 6 rano usłyszeliśmy odgłosy. Mamy pożar w jednym z obiektów infrastruktury krytycznej. Na miejscu pracują odpowiednie służby. Na razie nie ma ofiar” – donosił gubernator obwodu kijowskiego Ołeksij Kuleba.

Kancelaria prezydenta Zełenskiego ogłosiła jedynie, że celem ataku jest Kijów. Zastrzegła, że szczegóły działań wroga w mieście są jeszcze ustalane. Mer stolicy Witalij Kliczko wskazał, że do wybuchów doszło na lewym brzegu Dniepru, w dzielnicy Hołosiów.

Wojna w Ukrainie. Natarcie z Białorusi?

Wojskowi broniący Kijowa wydali własny komunikat w sprawie sobotniego ataku. „Wszystkie niezbędne służby już działają na miejscu. Trwa weryfikacja danych, czekamy na oficjalne informacje. Pozostańcie w schronach przez czas alarmu lotniczego” – dodawali.

W mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia, mówiące o ataku z terytorium Białorusi. Dementował je zastępca dowódcy Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Ołeksandr Pawluk. Podkreślał, że sobotnie wybuchy to jedynie „pretekst do siania paniki i rozpowszechnienia wiadomości, że jest to rzekomy początek ofensywy z północy”. Zapewnił, iż żadnego ataku z tego kierunku „jeszcze” nie ma.

Rosjanie zwiększyli liczbę swoich wojsk na Białorusi

Przypomnijmy, że białoruskie terytorium stanowi obecnie bazę wypadową dla armii rosyjskiej. To stamtąd wyruszyły oddziały, które w pierwszych tygodniach wojny skierowano do zdobycia Kijowa.

Spośród niepokojących sygnałów wystarczy wspomnieć o tym, że w połowie grudnia Aleksadr Łukaszenka polecił sprawdzenie gotowości bojowej swoich wojsk, a zaledwie kilka dni później, Władimir Putin po raz pierwszy od trzech lat złożył wizytę na Białorusi.

Inny przykład to zwiększenie liczebności armii rosyjskiej, która stacjonuje w tym kraju. W pierwszych dniach stycznia dotarły kolejne transporty żołnierzy i sprzętu wojskowego. Tylko jeden z transportów, który 9 stycznia dotarł z Omska do Witebska, obejmował aż 40 wagonów kolejowych.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
Afera ws. dostaw obuwia dla Wojska Polskiego. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia
Czytaj też:
Szmyhal skomentował starania Ukrainy ws. akcesji do UE. „Zakończymy tę drogę w mniej niż 2 lata”