Zgodziły się, by ich mężowie ruszyli na wojnę w Ukrainie. Wstrząsające historie wdów kończą się tak samo

Zgodziły się, by ich mężowie ruszyli na wojnę w Ukrainie. Wstrząsające historie wdów kończą się tak samo

Cmentarz w Bachmucie
Cmentarz w Bachmucie Źródło: PAP / EPA/OLEG PETRASYUK
Grupa wdów po ukraińskich żołnierzach „My Razom” („Jesteśmy Razem”) ma już ponad 400 członkiń. Część z nich postanowiła podzielić się swoimi historiami. Choć każda ma inny przebieg, to kończy się tak samo.

Wkrótce minie rok od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji. Choć codziennie opisujemy mniejsze i większe zwycięstwa Ukraińców, to skala zniszczeń dokonanych przez wojska Władimira Putina jest ogromna. 24 lutego 2022 r., był dniem, który na zawsze zmienił życie wielu ukraińskich rodzin. Część mężczyzn bez wahania ruszyła na front, część wyjechała z kraju, by zaraz wrócić i dołączyć do swoich kolegów.

Szybko okazało się, że walka za kraj nie jest tylko godną pochwały postawą, ale realnym zagrożeniem zdrowia i życia. „Ukraińska Prawda” opisuje historię grupy kobiet, wdów po żołnierzach, które zdecydowały wspierać się wzajemnie w trudnych chwilach. Na początku było ich kilka, nazwały się „My Razom” („Jesteśmy Razem”). Nie znały się wcześniej, a połączyła je strata męża. Do grupy mogą dołączyć żony poległych bohaterów. Co przerażające, ten krąg się rozrasta. Obecnie jest ich około 400. Część z nich postanowiła podzielić się swoimi historiami. Choć każda ma inny przebieg, to kończy się tak samo.

Wojna w Ukrainie. Historia Tetiany Vatsenko-Bondarievnej

On miał 19 lat, kiedy się poznali, a ona 15. Nawiązali przyjaźń w szkole cyrkowej w Połtawie. Denys wyjechał na studia do Kijowa i nie widzieli się przez kilka lat, lecz ich drogi spotkały się ponownie. Zamieszkali razem w Kijowie, mówili, że ich miłość była wszechogarniająca: nie mogli jeść, spać ani oddychać bez siebie – opisuje Ukraińska Prawda.

– Uwielbialiśmy jeździć na kemping i łowić ryby latem, siedzieć przy ognisku. Zawsze dużo pracowaliśmy i niestety oznaczało to, że odkładaliśmy wiele rzeczy na później. To było tak, jakbyśmy odkładali życie na później. Ale dopiero teraz zdaję sobie z tego sprawę. Po całym tym czasie Denys i ja byliśmy razem emocjonalnie i duchowo spleceni. Bez niego nie czuję się kompletna, brakuje połowy mnie – wspomina Tetiana.

Straciła męża w Ukrainie. „Wrócił, ale w trumnie”

Para otworzyła razem kawiarnię, ale działała ona tylko przez sześć miesięcy. Rozpoczęcie rosyjskiej inwazji na pełną skalę zmieniło to wszystko. Para postanowiła wrócić do Połtawy, aby być z rodzicami. Denys chciał wstąpić do wojsk obrony terytorialnej, ale nie został przyjęty. Zamiast tego zaciągnął się do Sił Zbrojnych Ukrainy, kończąc w 81. Brygadzie. Wkrótce potem został wysłany na front. Tetiana zaakceptowała jego decyzję,

Ostatni raz widzieli się tuż przed wysłaniem Denysa do obwodu zaporoskiego; spędzili razem tylko kilka godzin. – Byłam pewna, że wróci. Wrócił, ale mogłam tylko objąć jego ciało, gdy leżało w trumnie – mówi teraz Tetiana. Denys Bondariew zginął 21 maja 2022 roku.

Wojna zabrała jej ukochanego. Historia Aliny Karnaukhovej

Alina Karnaukhova w 2014 r. została wolontariuszką roznoszącą żołnierzom ciepłe posiłki. Tak poznała swojego ukochanego Serhija, który służył w 93. Oddzielnej Brygadzie Zmechanizowanej „Chołodnyj Jar”. Serhii Karnaukhov był ukraińskim mistrzem trójboju siłowego, który startował na poziomie międzynarodowym. Gdy tylko „zielone ludziki” pojawiły się na Krymie, postanowił wstąpić do Sił Zbrojnych Ukrainy.

Podczas pierwszego wspólnego roku para często się widywała, gdy Serhij przebywał w obwodzie donieckim. Ale w 2016 roku jego brygada została przeniesiona. – Uznaliśmy, że to nie będzie problem. Od 2016 do 2020 roku chodziłem za Serhijem wszędzie tam, gdzie był. Co dwa tygodnie jeździłem, żeby spędzić z nim weekend. Zatrzymywaliśmy się w zniszczonych domach na froncie… Właściwie nie miało znaczenia gdzie. Liczyło się tylko to, z kim byłam – wspomina Alina.

W dniu ślubu dyżurował z karabinem w ręku

Serhij został ranny w 2019 roku. Snajper wycelował w jego głowę, ale kula przeszła prosto w lewe ramię. Po sześciu miesiącach rehabilitacji wrócił do szeregów. A kiedy jego kontrakt wygasł w 2022 roku, nie przedłużył go. On i Alina pobrali się na kilka miesięcy przed jego odejściem z wojska. – Serhij pracował na swoim stanowisku z karabinem maszynowym do 4 rano w dniu naszego ślubu. To było w obwodzie ługańskim. Przyjechałam po niego. Pobraliśmy się w Ukrainie – wspomina Alina w rozmowie z „Ukraińską Prawdą”.

Serhij wyjechał w interesach do Melitopola tuż przed rozpoczęciem inwazji na pełną skalę. Kiedy 23 lutego 2022 roku prezydent Zełenski podpisał ustawę o mobilizacji rezerwistów pierwszej linii, Serhij zadzwonił do swojego biura i powiedział, że nie będzie miał nawet czasu na przekazanie swoich projektów komuś innemu. 24 lutego o godzinie 07:00 on, Alina i jej 14-letni syn opuścili Berdiańsk i udali się do Dniepru. Stamtąd Serhij natychmiast ruszył do jednostki wojskowej 93. Brygady.

27 maja 2022 roku Serhij Karnauchow zmarł w wyniku urazu głowy w pobliżu wsi Dibrivne w obwodzie charkowskim. Alina dowiedziała się o śmierci męża od jego dowódcy dwie godziny po zdarzeniu. – Chociaż ta tragedia się wydarzyła, nie zgadzam się, kiedy ludzie mówią, że życie jest najcenniejszą rzeczą. To nieprawda. Najcenniejsze rzeczy to wolność, honor i godność. I właśnie za to umierają nasi mężowie – przyznała Alina.

Oksana uszanowała decyzję męża, który chciał ruszyć na front

Równie tragiczna historia przydarzyła się Oksanie Borkun. Kobieta nie starała się powstrzymać męża przed pójściem na front. Uszanowała jego decyzję. Podczas ostatniej rozmowy Wołodymyr powiedział, że jest 30 km od linii frontu, żeby się nie martwiła. Kiedy nie kontaktował się przez trzy dni, ojciec Wołodymyra, który w 2022 roku poszedł na wojnę jako ochotnik, wszczął alarm. W końcu Oksana dowiedziała się o tragedii od znajomych.

Wołodymyr został pochowany w swojej rodzinnej wsi Obodiwka w obwodzie winnickim. Był jedynym synem swoich rodziców. – Rodzina mojego męża od razu przyjęła mnie do swojej rodziny. To naprawdę mili, pracowici ludzie. Mam dla nich ogromny szacunek i wdzięczność za syna – mówi Oksana.

Czytaj też:
Zbliża się przełom w wojnie? „Pokonanie rosyjskiej armii i wyzwolenie terytorium”
Czytaj też:
Kreml zaskoczony oświadczeniem Łukaszenki o pakcie z Ukrainą. Padły słowa o Polsce

Źródło: Ukrainska Prawda