Rosyjskie wojsko uderzyło w środę 1 lutego o godz. 21:45 pociskiem Iskander-K w blok mieszkalny w Kramatorsku – poinformowała ukraińska policja. Uszkodzonych zostało co najmniej osiem budynków, z czego jeden kompletnie nie nadaje się do mieszkania. W wyniku ataku zginęło trzech cywilów, a rannych zostało 20 osób.
Wojna w Ukrainie. Atak Rosji na Kramatorsk
Bilans może jednak wzrosnąć, bo pod gruzami wciąż mogą znajdować się ludzie. Zdaniem szefa Donieckiej Obwodowej Administracji Wojskowej Pawła Kirilenki mogą tam być dwie osoby. Policjanci ewakuowali mieszkańców do schronu w okolicznej szkole. Jeszcze po godz. 2 w czwartek na miejscu trwała akcja poszukiwawczo-ratownicza z udziałem ponad 100 funkcjonariuszy.
Policjanci dokumentowali dodatkowo skutki zbrodni wojennych Rosji. Obecny byli również m.in. eksperci od materiałów wybuchowych, czy przewodnicy z psami. Obwodowa prokuratura w Doniecku wszczęła śledztwo ws. naruszenia prawa i zwyczajów wojennych. Rada miasta w Kramatorsku skomentowała, że ten atak Rosjan po raz kolejny świadczy o tym, że w obwodzie donieckim wciąż jest niezwykle niebezpiecznie.
Prezydent Wołodymyr Zełenski złożył kondolencje
Do sprawy odniósł się Wołodymyr Zełenski. „Budynek mieszkalny, atak rakietowy, zabici i uwięzieni pod gruzami cywile. To nie jest powtórka z historii, tylko codzienna rzeczywistość naszego kraju, który graniczy z absolutnym złem. Ukraina musi pokonać Rosję, aby zmniejszyć do zera prawdopodobieństwo powtórzenia się takich tragedii. Szczere kondolencje dla rodzin i przyjaciół ofiar. Na pewno znajdziemy i ukarzemy wszystkich sprawców. Oni nie zasługują na litość” – napisał.
Czytaj też:
Przełomowe spotkanie Bidena i Zełenskiego w Polsce? Wymowne słowa prezydenta UkrainyCzytaj też:
Nerwowe spotkanie Krasnowa z Putinem. Prokurator Generalny mówił o problemach z mobilizacją