Przypomnijmy: jak wynika z ustaleń rosyjskiego, niezależnego od Kremla projektu dziennikarskiego WCZK-OGPU, dalsze istnienie Grupy Wagnera stanęło pod znakiem zapytania. Powód?
Grupa Wagnera poniosła ogromne straty
W trakcie walk w obwodzie donieckim – przede wszystkim o miejscowości Sołedar i Bachmut – które miały miejsce na przestrzeni ostatnich tygodni, wagnerowcy zostali tak zdziesiątkowani, że po prostu zaczyna brakować im żołnierzy.
W związku z tym sztab rosyjskiej armii oczekuje, że założyciel i sponsor Grupy Wagnera Jewgieniej Prigożyn zdecyduje się na włączenie swojej organizacji w struktury Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Dodajmy, że prywatna armia Prigożyna ma formalnie status firmy ochroniarskiej.
Prigożyn wspomina o Kanale La Manche
Jak donosi doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko, Prigożyn udzielił niedawno wywiadu w rosyjskich mediach. Z opublikowanego fragmentu nagrania wynika, że choć Grupa Wagnera wali się w gruzy, biznesmen wydaje się być w ogóle niezrażonym tym faktem.
Snuł przed kamerą wizje dotyczące postępów Rosjan na Ukrainie. Jednak najbardziej kuriozalny jest fakt, że wskazane przez Pripożyna ramy czasowe przeczą wszelkim prawom logiki.
– Kijów w trzy dni (...) Jeśli mamy osiągnąć Dniepr [chodzi o największą rzekę Ukrainy, która przepływa przez środek kraju – red.], to zajmie to trzy lata. Jeśli mamy osiągnąć granice Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej [chodzi zajęcie całości obwodów donieckiego i ługańskiego, położnych na wschód od Dniepru – red.], potrwa to kolejne półtora roku albo dwa lata. A jeśli mamy dojść do Kanału La Manche [oddzielającego Francję i Wielka Brytanię – red.], to mam własny, idealny plan – powiedział Prigożyn.
twitterCzytaj też:
Joe Biden przyleci do Polski. Biały Dom ujawnił szczegółyCzytaj też:
Putin z wizytą gospodarską w fabryce. Uwagę zwraca jeden szczegół