Prezenter rosyjskiej telewizji uważa, że był celem ataku Ukraińców. Sołowjow twierdzi, że złożył wizytę rosyjskim żołnierzom walczącym na froncie w okolicach Wuhłedaru. Jego zdaniem musiało dojść do wycieku informacji na temat miejsca jego pobytu i stąd armia ukraińska wiedziała, gdzie należy przypuścić atak. Z jego relacji wynika, że mimo dużej ilości wystrzelonych przez ukraińskie wojska pocisków, nikt nie zginął.
– Ostrzał był intensywny i jego celem było miejsce naszego spotkania. Mimo tego wszystko przebiegło bez problemu. Myślę, że nasz kontrwywiad niebawem dowie się skąd wróg miał wiedzę o naszych poczynaniach – powiedział prezenter państwowej rosyjskiej telewizji.
Wersji wydarzeń kremlowskiego propagandysty nie potwierdziły inne niż rosyjskie ośrodki mediowe. Zachodni dziennikarze wątpią w prawdziwość opowieści Sołowjowa, twierdząc, że jest to jedynie zabieg, mający na celu budowanie bohaterskiego wizerunku.
Sołowjow groził Polsce
Na początku lutego Sołowjow wygłosił na antenie telewizji pogląd, że Rosja powinna przeprowadzić demonstracyjny test broni jądrowej przy granicy z Polską. – Musimy wznowić testy broni jądrowej, zrezygnować ze wszystkich związanych z tym traktatów o zakazie prób jądrowych, przeprowadzić demonstracyjny test strategicznej broni jądrowej, o dużym ładunku. Nie kreślić czerwonych linii, użyć taktycznej broni. Tak myślę – mówił prowadzący. – Tym samym odciąć możliwość dostaw. Jeśli to konieczne, użyć taktycznej broni „na wjeździe” do Polski. Żeby uniemożliwić dostawy stamtąd – stwierdził.
Propagandysta twierdził również, że kraje dostarczające Ukrainie broń przeciwlotniczą są nagie, przez co ułatwiają ewentualny atak armii rosyjski. – Mogę sobie z łatwością wyobrazić, że siły specjalne Achmat wkraczają do Warszawy, żeby sprawdzić jak się ma sytuacja. Mogę sobie łatwo wyobrazić nasze siły powietrzne – mówił.
Czytaj też:
Grupa Wagnera wyciąga macki po sportowców? Nowe centra rekrutacyjneCzytaj też:
Szojgu poleciał ocenić straty? Rosyjski minister obrony był w Ukrainie