Najemnicy z Grupy Wagnera wspierają rosyjską armię i dążą do przejęcia pełnej kontroli nad Bachmutem – miastem położonym w obwodzie donieckim. Jak przypomina „The Wall Street Journal”, przesuwają się w głąb miasta, nie patrząc na realia na froncie, a to wszystko ze względu na obowiązującą „taktykę”: ci, którzy chcą się wycofać lub poddać, są od razu „eliminowani”. Przeprowadzane są ich egzekucje, które mają siać postrach wśród kolejnych najemników.
Walka o Bachmut. „WSJ”: Progożyn chce wyczerpać ukraińską armię
Ta brutalna taktyka niesie zagrożenie, bo Grupa Wagnera, chociaż traci wielu członków, wciąż robi postępy, zdobywając kolejne tereny. „WSJ” w swojej analizie podkreśla, że nawet rosyjskie regularne siły zbrojne, znane z wysokiej tolerancji, jeśli chodzi o liczbę ponoszonych ofiar, wzbraniają się przed wysyłaniem żołnierzy na „samobójcze misje”. Jednocześnie dziennikarze podkreślają, że to właśnie takie podejście pozwoliło Grupie Wagnera znaleźć się o krok od zdobycia Bachmutu. Straty po stronie okupantów szacuje się na dziesiątki tysięcy ofiar.
„The Wall Street Journal” podkreśla także, że celem Jewgienija Prigożyna, założyciela Grupy Wagnera, nie jest zajęcie Bachmutu samo w sobie, ale znaczne osłabienie ukraińskiej armii. Jak oceniają dziennikarze, do pewnego stopnia ten plan zadziałał, bo mimo tego, że Rosjanie ponoszą większe straty, to bardziej boleśnie odczuwają swoje Ukraińcy, którzy nie mają możliwości szybkiego zmobilizowania kolejnych tysięcy żołnierzy. A to z kolei może mieć poważne konsekwencje. „WSJ” podaje, że Ukraina traci żołnierzy potrzebnych do wiosennej kontrofensywy, która ma być przeprowadzona z wykorzystaniem nowej broni dostarczonej przez sojuszników.
Raport Wojna na Ukrainie
Czytaj też:
Rosyjscy żołnierze otrzymają nową broń osobistą. Legenda stworzona na potrzeby AfganistanuCzytaj też:
Ogromny pożar pod Moskwą. Płomienie na 20 metrów i kłęby czarnego dymu