Przypomnijmy: w tym tygodniu amerykański dziennik „The New York Times” opublikował swoje ustalenia ws. gazociągów Nord Stream, które zostały wysadzone we wrześniu ubiegłego roku.
Ustalenia amerykańskiego dziennika ws. Nord Stream
Jak ustalił dziennik – na podstawie nieoficjalnych rozmów z amerykańskimi urzędnikami, znającymi ustalenia wywiadu – za sabotażem ma stać „proukraińska grupa”, w skład której mają wchodzić przeciwnicy Władimira Putina, zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie.
„The New York Times” podkreślił, że nie ma dowodów na to, by prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski lub ktoś z najwyższego dowództwa wojskowego był zaangażowany w operację. Nie ma również dowodów, by sabotażyści działali na polecenie Kijowa.
To oznacza, że jeśli „proukraińska grupa„ organizowała działania, to bez instrukcji ukraińskich władz. Mimo tego w przestrzeni publicznej – przede wszystkim za sprawą rosyjskiej propagandy – pojawiły się insynuacje, że sabotaż został zlecony przez Kijów.
Zełesnki zaprzecza udziałowi Ukrainy w sabotażu
W piątek, 10 marca, Zełenski odniósł się osobiście do tych doniesień. Kategorycznie zaprzeczył, by władze Ukrainy miały jakikolwiek udział w zniszczeniu gazociągów, którymi tłoczono błękitne paliwo z Rosji do Niemiec.
Swoje oświadczenie przedstawił w trakcie wspólnej konferencji z premier Finlandii Sanną Marin, która właśnie gości w Kijowie. Zełenski ocenił, że oskarżenia pod adresem Ukrainy ws. zniszczenia Nord Stream mają jasno określony cel.
– Jeśli chodzi o Nord Stream, to nie mamy z tym nic wspólnego. Te doniesienia są rozpowszechniane, żeby spowolnić pomoc dla Ukrainy. To całkiem proste. Myślę, że to bardzo niebezpieczne, że niektóre niezależne media – które zawsze darzyłem wielkim szacunkiem – podejmują takie kroki. Uważam, że to jest złe: działa tylko na korzyść Federacji Rosyjskiej (...) Są grupy biznesowe, które mają interes w tym, aby surowe sankcje [na Rosję – red.] nie zostały nałożone, ponieważ ich biznes cierpi – skomentował ukraiński przywódca.
Czytaj też:
Ukraińcy zaskoczyli Rosjan. „Myśleli, że są gdzieś na tyłach, a teraz to już linia frontu”Czytaj też:
Rosja szykuje prowokację na granicy Ukrainy i Białorusi. Kluczowa rola propagandysty Władimira Putina