Przypomnijmy: w ubiegły wtorek, 14 marca, nad Morzem Czarnym doszło do niebezpiecznego incydentu.
Piloci myśliwców odznaczeni przez Szojgu
Stany Zjednoczone poinformowały, że dwa rosyjskie myśliwce Su-27 próbowały przechwycić ich drona MQ-9 Reaper. To wojskowy, bezzałogowy aparat latający. Wskutek działań Rosjan, amerykańska maszyna spadła do wody.
Kilkadziesiąt godzin później Rosjanie podali, że udało im się odnaleźć zalegający na dnie morza wrak. „Specjaliści rosyjskiego ministerstwa obrony byli w stanie zlokalizować amerykańskiego drona MQ-9 Reaper. Został on znaleziony na dnie morza, 60 kilometrów od Sewastopola, na głębokości 850-900 metrów” – zakomunikował rosyjski portal sevastopol.su.
W piątek, 17 marca, rosyjska agencja prasowa RIA Novosti napisała, że odznaczono pilotów, którzy brali udział w strąceniu amerykańskiego bezzałogowca. Odznaczenie wręczył im sam szef resortu obrony Rosji Siergiej Szojgu. Ponadto, Kreml skomentował, że po incydencie stosunki ze Stanami Zjednoczonymi osiągnęły „najniższy punkt”.
Rzecznik Pentagonu: Słabe umiejętności albo...
Stany Zjednoczone dały jasno do zrozumienia, że nie wcale nie były pod wrażeniem umiejętności rosyjskich pilotów. Rzecznik Pentagonu – czyli departament obrony USA – John Kirby określił incydent nad Morzem Czarnym jako „nie do zaakceptowania”
– To agresywne zachowanie było zamierzone ze strony pilotów. Nie wiemy, czy celowo uderzyli w drona, ale wyraźnie pokazuje to albo słabe umiejętności lotnicze, albo lekkomyślne zachowanie – skwitował Kirby.
Jak wynika z opublikowanego przez Pentagon nagrania, rosyjskie myśliwce najpierw zrzuciły paliwo na amerykańskiego drona. Następnie jeden z myśliwców uderzył w śmigło drona, co zmusiło zdalnych operatorów do rozbicia go w Morzu Czarnym.
Czytaj też:
Nietypowa aktywność Rosji na Morzu Czarnym. Zauważono duże grupy statkówCzytaj też:
Były prezydent Rosji grozi amerykańskiemu senatorowi. „Wypadki się zdarzają”