W sobotę w Sewastopolu, na okupowanym przez Rosjan Krymie, zapalił się skład ropy naftowej. Do mediów społecznościowych trafiły zdjęcia i nagrania, na których widać potężne kłęby czarnego dymu unoszące się nad miastem. Według ukraińskiego wywiadu zniszczeniu uległo ponad 10 zbiorników z produktami naftowymi o łącznej pojemności 40 000 ton. Nie ma informacji o ofiarach. Rosjanie oskarżyli Ukraińców o atak.
Gigantyczny pożar w Sewastopolu
„W związku z tym po mieście rozchodzą się paniczne plotki o niemożności rosyjskiej obrony powietrznej do zabezpieczenia własnych obiektów strategicznych” – wskazuje ukraińska armia w najnowszym komunikacie dotyczącym sytuacji na froncie wojennym, opublikowanym na Facebooku.
„Czując początek tak zwanego gorącego sezonu kurortowego na tymczasowo okupowanym Krymie, rosyjscy wojskowi zaczęli pisać wnioski o urlop, w których wskazują jako miejsce wyjazdu kontynentalną Rosję” – czytamy w informacji, przekazanej przez sztab.
Ukraińcy zaznaczają też, że pochłonięty przez ogień skład ropy naftowej „dostarczył paliwo statkom rosyjskiej Floty Czarnomorskiej”, która dokonywała ataków na ukraińskie miasta. „Ofiarami rosyjskich terrorystów padali cywile i cywilne obiekty” – podkreślili.
„Kara boska”
Do wydarzeń w Sewastopolu odniósł się w sobotę Andrij Jusow, przedstawiciel Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy. Stwierdził on w komentarzu dla serwisu RBC-Ukraina, że wybuch to „kara boska, między innymi za zabitych cywilów w Humaniu, wśród których jest pięcioro dzieci”. Jak dodał, „ta kara będzie długotrwała”.
– Wszyscy mieszkańcy tymczasowo okupowanego Krymu powinni unikać przebywania w pobliżu obiektów wojskowych i obiektów zaopatrujących armię agresora w najbliższej przyszłości – ostrzegł przedstawiciel ukraińskiego wywiadu.
Czytaj też:
Jastrząb europejskiej polityki z nowym pomysłem. W Pekinie zawrzałoCzytaj też:
W rosyjskiej fabryce wybuchł pożar. To jedyny tego typu zakład w kraju