Kilka godzin po tym, jak media obiegły doniesienia Kremla o rzekomym zamachu na Władimira Putina, głos zabrał Dmitrij Miedwiediew. Były prezydent Rosji stwierdził, że „atak dronów zorganizowany przez stronę ukraińską nie pozostawia Moskwie innego wyjścia niż fizyczne wyeliminowanie Wołodymyra Zełenskiego oraz jego współpracowników z Kijowa”.
„Nie trzeba nawet podpisywać aktu bezwarunkowej kapitulacji. Hitler, jak wiadomo, również go nie podpisał. Zawsze znajdzie się następca, taki jak admirał Doenitz” – dodał rosyjski polityk.
Wołodymyr Zełenski odpowiada na groźby Dmitrija Miedwiediewa
Na groźby pod swoim adresem odpowiedział prezydent Ukrainy. Wołodymyr Zełenski podkreślił, że nie interesują go żadne groźby ze strony Rosjan. – Takie słowa to nie jest dla mnie żaden temat do dyskusji. Nie chce podejmować tego tematu – stwierdził.
Ukraiński przywódca dodał, że Rosjanie zamiast zajmować się jego osobą powinni raczej pomyśleć o tym, jak zmienić ustrój polityczny własnego kraju. – Tylko w ten sposób będą mogli przygotować rosyjskie społeczeństwo na wszelkie dyplomatyczne możliwości zakończenia wywołanej przez nich wojny – tłumaczył.
Wołodymyr Zełenski ocenił, że obecnie rosyjska armia jest praktycznie w rozsypce. – Nie widzimy silnej armii na polu bitwy, nie widzimy silnego społeczeństwa, które popiera działania Kremla. Widzimy tylko różne radykalne grupy grożące użyciem broni nuklearnej i wzywające do akcji przeciwko Ukrainie – podsumował.
Rzekomy atak na Kreml
Z oficjalnych doniesień Kremla wynika, że w nocy z wtorku na środę miało dojść do ataku bezzałogowych dronów na siedzibę Władimira Putina.
„Na Kreml wycelowano dwa bezzałogowe statki powietrzne. W wyniku podjętych w odpowiednim czasie działań przez wojsko i służby specjalne, oba drony zostały unieszkodliwione” – napisali przedstawiciele Kremla w komunikacie. „Atak przy pomocy dronów był zaplanowaną akcją terrorystyczną oraz zamachem na prezydenta Rosji, który został przeprowadzony w przeddzień Dnia Zwycięstwa” – czytamy.
Ukraina odpowiada na zarzuty
Na oskarżenia o atak szybko odpowiedziała strona ukraińska. Rzecznik prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Serhij Nikiforow poinformował, że Kijów nie ma żadnego związku z wydarzeniami z Moskwy, a Ukraina wszystkie swoje siły i dostępną broń wykorzystuje obecnie do walki z agresorem na własnym terytorium. W jego ocenie rzekomy atak to prowokacja, mająca na celu usprawiedliwienie planowanych ostrzałów ukraińskich miast.
Analizę rzekomego ataku przeprowadził amerykański Instytut Studiów nad Wojną. Zdaniem ekspertów nie może być mowy o ukraińskim ataku, bo oznaczałoby to, że wielowarstwowa obrona powietrzna Moskwy kompletnie nie spełnia swojej roli.
Czytaj też:
Co planuje Rosja na 9 maja? Wojna nerwów przybiera na sile, niczego nie można wykluczyćCzytaj też:
Dyrektor Wywiadu Narodowego USA: Putin wie, że nie zajmie nowych ziem