Za wschodnią granicą popularnym środkiem przekazu jest Telegram, zarówno po stronie ukraińskiej, jak i rosyjskiej. To tam przesyłane są najświeższe informacje – prawdziwe i fałszywe. Ten drugi rodzaj rozgrzał komunikator po stronie agresora.
Wedle przekazanej wiadomości, rosyjskie siły miały 7 i 8 maja zaatakować kwaterę główną Sił Zbrojnych Ukrainy, a zginął miał Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Walerij Załużny. Uśmiercony został również dowódca wojsk lądowych Aleksander Syrski.
Ukraina dementuje
„Punkt dowodzenia znajdował się niedaleko znanego krateru w Pawłogradzie. Ukraińskie wojsko, kierując się zasadą „nie uderza się dwa razy w to samo miejsce” wybrało miejsce w pobliżu Pawłogradu, gdzie zostało zaatakowane przez siły rosyjskie” – brzmiała informacja. Została ona jednak szybko zdementowana przez wiceminister obrony Ukrainy Hannę Malyar.
„Wszyscy żyją. Zwykle takie wiadomości mają kilka celów: wpływ psychologiczny na samego człowieka, demoralizację ukraińskich wojsk i krótkotrwały szum na ten temat w celu podniesienia morale własnych żołnierzy” – napisała wiceminister.
Nieobecność generała Załużnego
Podstawą do pojawienia się plotki o zabójstwie generała było odmówienie wzięcia udziału w posiedzeniu Komitetu Wojskowego NATO, na którym zbierali się Szefowie Sztabów Generalnych. Załużny nie wziął nawet udziału w wideokonferencji. Jego nieobecność wytłumaczył Szef Komitetu Wojskowego NATO Rob Bower.
– Wczoraj otrzymałem list od ukraińskiego dowódcy Załużnego, który poinformował mnie, że ze względu na napiętą sytuację operacyjną na miejscu, nie będzie mógł uczestniczyć w posiedzeniu Komitetu Wojskowego NATO, nawet w formie wideokonferencji – wytłumaczył Bower.
Czytaj też:
Prigożyn grozi Francji i Macronowi. „Możemy szczypcami usunąć im zgniłe zęby”Czytaj też:
Nowe doniesienia ws. rosyjskiej szkoły w Warszawie. Wznowiła działalność?