O eksplozji poinformował na Telegramie zarówno burmistrz okupowanego Melitopola Ivan Fedorov, a także zainstalowana tam przez Rosję administracja. Miało do niej dojść o godzinie 6:50 przy ulicy Schmidta. Zdetonowany ładunek był ukryty w koszu na śmieci.
Z informacji, okupujących miasto Rosjan wynika, że w wybuchu nie było ofiar ani rannych. Zniszczeniu uległy zaś zaparkowane w pobliżu śmietnika samochody. W znajdujących się niedużej odległości od miejsca wybuchu budynkach popękały szyby.
W okupowanym przez Rosjan Melitopolu dość często dochodzi do zamachów na przedstawicieli zainstalowanych w mieście władz. W czwartek rosyjskie media donosiły o zamachu na przewodniczącego trybunału obwodu zaporoskiego. Ranni mieli w nim zostać ochroniarze. Wcześniej dochodziło również do zamachów na urzędników i funkcjonariuszy policji.
Trzeba czekać
W czwartek prezydent Wołodymyr Zełenski udzielił wywiadu w który stwierdził, że mimo gotowości bojowej nie wyda rozkazu przeprowadzanie kontrofensywy. – Możemy iść do boju z tym co już mamy i jestem przekonany, że odnieślibyśmy sukces – powiedział. – Jednak najprawdopodobniej ponieślibyśmy duże straty w ludziach. Uważam, że to nie do zaakceptowania, dlatego musimy czekać. Wciąż potrzebujemy więcej czasu – dodał.
Jego decyzja wynika przede wszystkim z oczekiwania na sprzęt, który kraje Zachodnie zdecydowały się przekazać Ukrainie. Żołnierze zostali już przeszkoleni i czekają, by zademonstrować swoje nowe umiejętności na froncie.
Czytaj też:
Biuro prezydenta dementuje. Zełenski nie chciał przemawiać podczas EurowizjiCzytaj też:
Wściekły Prigożyn mógł „przekroczyć czerwoną linię”? Bachmut podzielił Rosjan