16 maja na wniosek Władimira Putina rosyjska Duma Państwowa przegłosowała wypowiedzenie „Traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie”. Porozumienie zawarte w 1990 r. między państwami NATO a państwami Układu Warszawskiego zawierało wzajemne zobowiązanie do proporcjonalnej redukcji sił konwencjonalnych w Europie, czyli wszystkich dostępnych środki walki poza bronią masowego rażenia. W 2007 r. Moskwa zawiesiła swój udział w traktacie.
– Od tego czasu Rosjanie nie przekazują informacji wojskowych, które powinni przekazywać na mocy tego traktatu, nie pozwalali na żadne inspekcje u siebie i weryfikacje – wyjaśnia w rozmowie z Onetem ambasador Adam Kobieracki, który uczestniczył 30 lat temu jako reprezentant Polski w negocjacjach.
„Putin raz jeszcze trzasnął drzwiami”
Dyplomata wskazuje, że wypowiedzenie traktatu „na pewno niczego nie zmienia w sensie militarnym”, ale ma wymiar polityczno-symboliczny. – Putin raz jeszcze trzasnął drzwiami, raz jeszcze chciał pokazać Zachodowi, że kompletnie z nim zrywa. Z Kremla wychodzi jasny komunikat: „nie będzie porozumień z Rosją takich, które opierają się na kompromisach. Rosja znowu jest wielka. Rosja chce rządzić. Jeśli będziecie chcieli się z nami umawiać na urządzenie tego świata, to będziemy umawiać się na nowo” – mówi Kobieracki w rozmowie z portalem.
Jak dodaje ekspert, „Moskwa przekazuje jasny sygnał, że nie ma powrotu do starych i rzekomo niesprawiedliwych dla Rosji rozwiązań i instytucji”.
„Putin podobno się wściekł”
Kobieracki wskazuje, że o zawieszeniu „Traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie” w 2007 r. ponoć zadecydowały emocje Putina.
– Taka krąży plotka. Kiedy dowiedział się, że traktat uniemożliwia Rosji swobodne przerzuty wojsk w granicach Federacji Rosyjskiej np. na flanki – Kaukaz czy w okolice Sankt Petersburga. Podobno tak się wtedy wściekł, że zażądał zawieszenia tego traktatu, bo kto to widział, żeby on we własnym kraju nie mógł z wojskiem robić tego, czego akurat chce – mówi rozmówca Onetu.
Czytaj też:
Orban nie wierzy w wygraną Ukrainy. Przyznał to wprostCzytaj też:
Niespodziewany temat rozmów Putina i Kadyrowa. „Tak, pozwoliłem jej rosnąć”