Agencja Reutera donosi, że we wtorek, 13 czerwca, Władimir Putin spotkał się z rosyjskimi korespondentami – a właściwie propagandystami – wojennymi.
Pytanie o kolejną falę mobilizacji
Na sali byli bowiem obecni wyłącznie ci dziennikarze, którzy „relacjonują” przebieg inwazji na Ukrainę zgodnie z kremlowską narracją.
W trakcie spotkania – które było transmitowane przez państwową telewizję – Putin został zapytany, czy zamierza ogłosić kolejną falę mobilizacji. Dodajmy, że w następnie mobilizacji ogłoszonej pod koniec września trafiło w kamasze ok. 300 tys. mężczyzn.
– Dzisiaj nie ma takiej potrzeby (...) Niektóre osoby publiczne twierdzą, że potrzebujemy miliona lub dwóch milionów [żołnierzy – red.]. To zależy od tego, czego chcemy. Czy powinniśmy tam wrócić? – odpowiedział satrapa Kremla.
Rosjanie chcieli zdobyć Kijów w kilka dni
Ostatnie zdanie dotyczyło Kijowa. Przypomnijmy, że w pierwszych tygodniach inwazji Rosjanie podjęli już próbę zdobycia ukraińskiej stolicy.
Próba zakończyła się całkowitym fiaskiem – najeźdźcom nie udało się nawet przystąpić do szturmu. Armia rosyjska wycofała się z obwodu kijowskiego na początku kwietnia.
„Cele Rosji na Ukrainie mogą ewoluować”
Putin tłumaczył, że obecnie Rosja musi skupić się na „walce z wrogimi agentami” i obronie własnego terytorium.
Te słowa odnosiły się przede wszystkim do ataków na obwód biełgorodzki, których dokonują Rosjanie walczący po stronie Ukrainy. Putin zastrzegł jednak, że nie widzi potrzeby wprowadzenia stanu wojennego.
– Cele Rosji na Ukrainie mogą ewoluować wraz z sytuacją, ale ich fundamentalny charakter się nie zmieni – skwitował satrapa Kremla.
Czytaj też:
Duma rozpatrzy szokujący projekt ustawy. Dotyczy kryminalistówCzytaj też:
Pociski ze zubożonym uranem dla Ukrainy? Kolejny kraj ma dostarczyć tę broń