Wagnerowcy na Białorusi. Czy mogą stanowić zagrożenie dla Polski?

Wagnerowcy na Białorusi. Czy mogą stanowić zagrożenie dla Polski?

Po jednej stronie billboard promujący grupę Wagnera, po drugiej rosyjskie wojsko, Podolsk, 27 czerwca
Po jednej stronie billboard promujący grupę Wagnera, po drugiej rosyjskie wojsko, Podolsk, 27 czerwca Źródło: PAP/EPA / MAXIM SHIPENKOV
Po nieudanej rebelii Jewgienija Prigożyna mnożą się spekulacje na temat bezpieczeństwa naszego regionu. Co oznacza przeniesienie się wagnerowców na Białoruś i czy najemnicy Prigożyna zagrażają Polsce? Eksperci zabrali głos.

W ubiegłym tygodniu Aleksandr Łukaszenka wszedł w rolę mediatora między Kremlem a zbuntowanym „kucharzem Putina”, szefem wagnerowców Jewgienijem Prigożynem. Wskutek mediacji grupa najemników Prigożyna, po zatrzymanym marszu na Kreml, udała się na Białoruś. Niezależny od Kremla, rosyjski portalu Wiortska donosił, że na Białorusi rozpoczęła się budowa obozu dla Grupy Wagnera.

Czy wagnerowcy zagrażają Polsce? „Nie ma takiej opcji”

W związku z rozwojem wydarzeń pojawiły się obawy o zagrożenie dla Polski. W rozmowie z Wirtualną Polską Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego w powiedział, że stacjonowanie grupy Wagnera na Białorusi nie powinno budzić uzasadnionych obaw w naszym kraju.

– Nie ma takiej opcji. Równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że armia rosyjska stacjonująca na Białorusi też stanowi jakieś zagrożenie – zauważył. Zgodził się z nim Piotr Pogorzelski. – To byłaby już po prostu wojna światowa – powiedział o konsekwencjach ewentualnego ataku na nasz kraj. – Nikt nie ma wątpliwości, że wagnerowcy wykonują rosyjskie rozkazy. To mało prawdopodobne, żeby było zagrożenie dla Polski – dodał.

Podobnego zdania jest generał Skrzypczak, który w felietonie dla „Wprost” apelował: „Nie straszcie nas wagnerowcami!”. „Tych słów z tytułu felietonu nie kieruję wcale do Putina i jego ekipy, bo wystraszyć im się nie damy, ale do naszych domorosłych ekspertów. Oni już widzą hordy krwiożerczych wagnerowców w ataku na Polskę” – ironizował.

Po co wagnerowcy Łukaszence?

– Białoruski dyktator ma nieźle wyszkolonych najemników, nie wiemy, w jakiej liczbie: to może być kilka-kilkanaście tysięcy. Do tego do grupy Wagnera mieliby dołączyć Białorusini. Nie ma co liczyć na swoją armię, bo jest pod dowodzeniem Rosjan. Łukaszenka liczy, że będzie miał jakąś siłę bojową oprócz sił porządkowych – ocenił płk. Matysiak.

– Na Białorusi niewiele dzieje się bez wpływu, wiedzy czy decyzji Rosji dodał. To samo dotyczy wagnerowców. Znakiem zapytania jest to, czy Prigożyn będzie mieć jakikolwiek wpływ na swoich najemników – wyjaśnił.

Czytaj też:
Przydacz o obecności Wagnerowców na Białorusi. „Wpływa na bezpieczeństwo w regionie”
Czytaj też:
Łukaszenka bije się w pierś? „Nie róbcie ze mnie bohatera, przegapiliśmy to”

Źródło: Wirtualna Polska, WPROST.pl