Przypomnijmy: Kreml podjął decyzję o definitywnym wycofaniu Grupy Wagnera z walk na Ukrainie.
Wagnerowców zastąpią więźniowie i kadyrowcy
To pokłosie buntu najemników – a właściwie marszu na Moskwę – który miał miejsce w dniach 23-24 czerwca. Po jego zakończeniu, część najemników została wcielona regularnej armii rosyjskiej. Pozostali zostaną przerzuceni na Białoruś.
Jak wynika z ustaleń agencji Bloomberga, powstałą na froncie „lukę” po wagnerowcach wypełnią więźniowie zwerbowani w rosyjskich zakładach karnych oraz tzw. kadyrowcy, czyli pochodzący z Czeczenii żołnierze pułku Achmat.
Warto dodać, że Duma Państwowa – izba niższa parlamentu Rosji – rozpatrywała niedawno projekt zmiany przepisów, który ma umożliwić skazanym kontraktową służbę woskową. Ten sam proceder był zresztą od wielu miesięcy stosowany przez Grupę Wagnera, która w większości składa się właśnie z ułaskawionych kryminalistów.
Kreml nie chce dopuścić do pełnej mobilizacji
Dotychczas resort obrony miał zwerbować ok. 15 tys. skazanych i najprawdopodobniej nie jest to ostateczna liczba. Nie wiadomo natomiast, ile dodatkowych żołnierzy może trafić na Ukrainę z Czeczenii.
W maju Ramzan Kadyrow poinformował, że nad Dnieprem walczyło wówczas 7 tys. członków pułku Achmat, zaś kolejne 2,5 tys. jest w trakcie szkolenia przed wysłaniem na front.
Agencja Bloomberga zaznacza, że wysłanie na front jeszcze większej liczby więźniów i kadyrowców ma zapobiec konieczności ogłoszenia przez Kreml pełnej mobilizacji.
Marni żołnierze i bezwzględni rzeźnicy
Kadyrowcy biorą udział w inwazji na Ukrainę od samego początku. Nie wykazali się skutecznością w walkach z armią ukraińską, za to „zasłynęli” z niebywałego okrucieństwa wobec cywilów.
Najgłośniejszym przykładem barbarzyńskich działań Czeczenów było urządzenie sali tortur w Buczy pod Kijowem. Jak relacjonowała ukraińska rzecznik praw człowieka Ludmyła Denisowa, więzionym tam ludziom np. wypalano oczy odcinano kończyny.
Z kadyrowców utworzono również tzw. oddziały zaporowe, których zadaniem jest powstrzymywanie dezercji na pierwszej linii frontu. Tłumacząc to w bardziej obrazowy sposób, oddziały te mają strzelać do rosyjskich żołnierzy, którzy próbują wycofać się.
Czytaj też:
Prigożyn powraca do łask Kremla? Służby zwróciły mu olbrzymi majątekCzytaj też:
Kadyrowcy ponieśli dotkliwą stratę. „Wielki” zginął podczas walk w Donbasie