Przypomnijmy: w ubiegłą niedzielę, 3 września, Rosja przeprowadziła nalot z użyciem irańskich dronów Shahed na Izmaił. To ukraiński port nad Dunajem, położony tuż przy granicy z Rumunią.
Rumunia potwierdziła odnalezienie szczątków drona
Wkrótce pojawiły się doniesienia, że część rosyjskich bezzałogowców miała eksplodować na terytorium Rumunii. Początkowo władze tego kraju kategorycznie temu zaprzeczyły.
Jednak w środę, 6 września, minister obrony Angel Tilvar przyznał, że po rumuńskiej stronie granicy odkryto szczątki rosyjskiego drona. Prezydent Klaus Iohannis podkreślił, że taka sytuacja stanowi „poważne naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej Rumunii”.
Tego samego dnia głos zabrał rzecznik NATO Dylan White. W przesłanym do mediów oświadczeniu zapewnił, że „sojusznicy wyrazili silną solidarność z Rumunią”. Dodał, że NATO „nadal uważnie monitoruje sytuację i pozostaje w bliskim kontakcie” z władzami w Bukareszcie.
Wstrzemięźliwy komentarz Stoltenberga
W czwartek, 7 września, do sprawy odniósł się sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Oświadczył, że obecnie nic nie wskazuje na to, aby Rumunia została umyślnie zaatakowana przez Rosję.
– Nie mamy żadnych informacji, które wskazywałyby na celowy atak Rosji i czekamy na wyniki toczącego się śledztwa – powiedział Stoltenberg.
Warto zaznaczyć, że celowy atak na Rumunię mógłby mieć nieobliczalne skutki. Od 2004 r. Rumunia jest członkiem NATO i tym samym napaść na jej terytorium mógłby doprowadzić do pełnoskalowej wojny pomiędzy NATO a Rosją.
Czytaj też:
Sprzeczne relacje ws. ataku drona na Moskwę. Do sieci trafiło nagranie z pożaruCzytaj też:
Łotwa chce wzmocnić swoją granicę. Jedną z koncepcji miny przeciwczołgowe