Polacy w Ukrainie bez problemu mogą założyć sobie konto w miejscowym banku i mieć kartę, którą można płacić w sklepie czy wypłacać pieniądze z bankomatu. Gorzej jest z jej zasileniem, a to „skinięcie na kartkę”, czyli przelew środków z karty na kartę to bardzo popularny sposób opłat. Trochę jak nasz Blik.
Sęk w tym, że Polakowi, ale też innym obcokrajowcom, którzy mają tutejsze karty, żaden Ukrainiec pieniędzy przelać nie może. Owszem, Polak z Polakiem czy każdym innym cudzoziemcem takie przelewy mogą sobie robić, ale już żaden Ukrainiec pieniędzy im nie przeleje. A to jednak potrafi skutecznie uprzykrzyć życie. I to nie tylko na jakimś prozaicznym poziomie, ale również w przypadku pracujących tu Polaków, m.in. w Siłach Zbrojnych Ukrainy, którym nie można wtedy normalnie zapłacić pensji.
Owszem, i na to są sposoby, ale zablokowanie tak prostych czynności bankowych mija się kompletnie z sensem.
Przypomina mi to trochę sytuację z ubiegłego roku po wzywoleniu obwodu charkowskiego, gdy nie można było przejechać ze Słowiańska do Izjumu główną, krótką drogą, „bo nie”, ale już z Izjumu do Słowiańska tą samą drogą można było przejechać bez najmniejszych problemów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.