Zatrzymanie Czarneckiego. Kwiatkowski: Kolejny odprysk afery wizowej

Zatrzymanie Czarneckiego. Kwiatkowski: Kolejny odprysk afery wizowej

Krzysztof Kwiatkowski /
Krzysztof Kwiatkowski / Źródło: Newspix.pl / Tedi
– Mam wrażenie, że to kolejny odprysk afery wizowej. Ukończenie studiów MBA na uczelni państwa członkowskiego Unii Europejskiej umożliwiało skuteczne ubieganie się o wizę Schengen, czyli dającą bezproblemowy wjazd do UE. Dzisiaj słyszymy, że ten wątek jest badany – ocenia w rozmowie z „Wprost” senator Krzysztof Kwiatkowski, odnosząc się do skandalu z Collegium Humanum oraz Ryszardem Czarneckim.

Aleksandra Cieślik: Neo-KRS przyjęła w piątek uchwałę mówiącą o tym, że „Rada Ministrów nie jest organem tożsamym z tym opisanym w Konstytucji z uwagi na nieprawidłowy skład”. Uzasadnienie? Między innymi takie, że trzy panie minister złożyły przysięgę, mówiąc, że obejmują urząd „ministry”. Użyły więc feminatywu.

Krzysztof Kwiatkowski: Absurd. Po prostu absurd. Nie wziąłem udziału w tej idiotycznej sytuacji, mówiąc, że w przeszłości rządy zmieniały się w monarchiach poprzez przekazanie władzy z króla na pierworodnego syna. Później często władza zmieniała się w wyniku wojen, czasami zamachów stanu. W systemach demokratycznych w wyniku wyborów i decyzji wyborców, kto tworzy większość, a w Polsce rząd będzie zmieniać Krajowa Rada Sądownictwa… To kompromitacja tych, którzy wzięli udział w tym głosowaniu. A wszystko rozchodzi się o panie Katarzynę Kotulę, Barbarę Nowacką i Marzenę Okłę-Drewnowicz i użycie przez nich podczas zaprzysiężenia feminatywu. Nie głosowałem ani ja, ani inni przedstawiciele parlamentu. Pomijam już absurdalność wniosków, że to miałoby skutkować nielegalnością rządu, ale jeśli Kancelaria Prezydenta jako organizator tej uroczystości miała zastrzeżenia, powinna od razu zaznaczyć, że nie można posługiwać się feminatywami. A ta nic takiego nie wniosła.

W sondażu dla „Wprost” zapytaliśmy, czy sędziowie powołani przy udziale Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej po 2017 roku nowelizacjami wprowadzonymi przez Prawo i Sprawiedliwość (tzw. neo-KRS) powinni przestać orzekać?. 43,1 proc. z ankietowanych odpowiedziało, że tak, powinni oni powstrzymać się od orzekania. Przeciwnego zdania było 24,4 proc. badanych. 32,5 proc. nie określiło się.

To pokazuje, że Polki i Polacy mają daleko większy zdrowy rozsądek niż np. sędziowska część KRS-u. Mówię sędziowska trochę z przekąsem, bo oni tam nie reprezentują sędziów, tylko polityków PiS-u, którzy ich wybrali. Mamy w Polsce problem. Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził w kilku zresztą wyrokach, że na mocy ustawy z 2017 roku zmieniającej ustawę o KRS-ie, zmiany te doprowadziły do tego, że sędziowie zasiadający tam są pod bezpośrednią i pośrednią ingerencją polityków i że skaziło to, cytuję dokładnie, procedurę powoływania sędziów przed KRS. Członkowie Krajowej Rady Sądownictwa tego problemu nie zauważają.

Afera z byłym szefem RARS Michałem Kuczmierowskim i współtwórcą firmy Red is Bad Pawłem Szopą, „kilometrówki” Ryszarda Czarneckiego a teraz jeszcze jego zatrzymanie oraz postawione zarzuty w związku z nieprawidłowościami w Collegium Humanum. Ile jeszcze afer dotyczących bezpośrednio PiS-u lub ludzi z otoczenia partii wypłynie?

Nie mam zielonego pojęcia, ale kiedy mówiliśmy o Ryszardzie Czarneckim, to łapaliśmy się za głowę, że on w swoich rozliczeniach kilometrówek jako europoseł kilka razy okrążył świat, korzystając z takich środków lokomocji jak ciągnik, motocykl, motorower, samochód, kabriolet zimą, który – dodajmy – już wcześniej był zezłomowany. Gdyby Parlament Europejski dopuszczał rozliczenie za loty balonem, Czarnecki na pewno by takie rozliczenie również przedstawił. Traktowaliśmy to jako ogromny problem opisany zresztą nie przez polską prokuraturę, a Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Teraz doszło do tego Collegium Humanum, którego Czarnecki był jedną z twarzy, a którego rektor usłyszał kilkadziesiąt zarzutów.

Prokuratura zarzuca im m.in. korupcję przy załatwianiu fałszywych dyplomów MBA dla studentów z Uzbekistanu.

Wygląda to dość dziwnie, bo Czarnecki miał być zaangażowany w organizację filii Collegium Humanum właśnie w Uzbekistanie. Czytamy, że miały tam odbywać się także studia MBA, a przypominam, że dzisiaj już wiemy, że były to lewe studia na Collegium Humanum, że często tych zajęć nie było albo było ich dużo mniej niż wymagano z uwagi na zakres przedmiotowy, który powinien być opanowany w ramach takich studiów. Mam wrażenie, że to kolejny odprysk afery wizowej. Ukończenie studiów MBA na uczelni państwa członkowskiego Unii Europejskiej umożliwiało skuteczne ubieganie się o wizę Schengen, czyli dającą bezproblemowy wjazd do UE. Dzisiaj słyszymy, że ten wątek jest badany.

Nie bali się, że prędzej czy później to wypłynie?

Wygląda to na bardzo precyzyjnie zorganizowany i przeprowadzony scenariusz. Żeby ubiegać się na przykład o możliwość zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, trzeba wcześniej było zdać egzamin, trudny egzamin, sam go zdawałem w latach 90., jeszcze wtedy, kiedy nie pełniłem funkcji ministerialnej czy parlamentarnej. Sporo osób go oblewało. W kuluarach mówiono, że działacze PiS-u się irytowali, że muszą podchodzić do wymagającego testu, czasami wielokrotnie. W trakcie rządów Zjednoczonej Prawicy zmieniono więc przepisy dopuszczające do zasiadania w radach nadzorczych bez egzaminu, ale z ukończonymi studiami MBA.

Wrócę jeszcze do kwestii kilometrówek. Polscy parlamentarzyści nie muszą przekazywać dokładnych informacji o datach podróży, aucie i przejechanych kilometrach. Do 3,5 tys. km miesięcznie zwracane są koszty. To nie pole do nadużyć?

W Polsce Kancelaria Sejmu wymaga złożenia oświadczenia. Oczywiście należy rozważyć, czy tych przepisów nie doprecyzować. Nie chcę generalizować, bo byłoby nieuczciwe wobec innych parlamentarzystów, że wszyscy wykorzystują to nieuczciwie. Są tacy, którzy mają okręgi wyborcze obejmujące też duże tereny rolnicze, którzy jeżdżą także po różnych wydarzeniach i uroczystościach w całym okręgu wyborczym, no ale też nie mieli w związku z tym żadnych problemów, żeby szczegółowo dokumentować wtedy swoje wyjazdy. Osobiście byłby za takim rozwiązaniem – większej transparentności.

Sebastian M., sprawca wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina, dostał złotą wizę w ZEA. Czy to nie pokazuje słabości polskich organów ścigania i dyplomacji?

Moim zdaniem dzisiaj trzeba zrobić wszystko – i takie przypadki miały już miejsce – że nawet jak ktoś dostał złotą wizę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, państwo, które wysłało za taką osobą nakaz i list gończy doprowadziło do skutecznego pozbawienia takiej osoby tytułu rezydenta oraz postawienia go przed narodowym wymiarem sprawiedliwości w państwie, w którym przestępstwo popełnił. Uważam, że w tym przypadku trzeba zrobić wszystko, żeby tak się stało.

Słyszymy o patrolach obywatelskich, które pojawiły się między innymi w Śremie. To ma być odpowiedź mieszkańców na przestępstwa popełniane przez osoby z zagranicy.

Od ścigania przestępców jest policja. Ona ma nie tylko prawnie możliwość stosowania środków przymusu bezpośredniego, ale także ku temu i odpowiednie umiejętności oraz sprzęt, wie, jak się zachować w określonych sytuacjach. Jeżeli obywatele chcą to oczywiście mogą prowadzić jakąś obserwację i informować policję, ale wszystko to musi być zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami prawa oraz w sposób niebudzący wątpliwości dotyczących naruszeń kodeksu karnego związanych z tak zwaną moją nienawiści.

Donald Trump mówił o zakończeniu wojny w Ukrainie kilkoma telefonami i w jeden dzień. Jaki jest sens wypowiadania takich słów?

Niestety, dramatyczny. Dzisiaj już wiemy, jaki plan kryje się za tymi słowami. Przedstawił go jego kandydat na wiceprezydenta J.D. Vance, który w udzielonym wywiadzie powiedział, że układ kończący wojnę w Ukrainie zakładałby utworzenie strefy zdemilitaryzowanej wzdłuż „obecnej linii demarkacyjnej”. Oznacza to, że Rosja zajmuje kilkanaście procent terytorium Ukrainy. Absurd tym większy, pokazujący brak elementarnej wiedzy tych, którzy takie pomysły chcą forsować, bo przecież Ukraina zajmuje część obwodu kurskiego w Rosji. Czy to zatem znaczy, że ta część ma być włączona do Ukrainy? Vance ujął też groźniejsze hasła mówiące o zakazie Ukrainy do wstępowania do sojuszy, w praktyce chodzi o UE i NATO. Samostanowienie narodów to jeden z filarów współczesnego świata, w którym to społeczeństwa same decydują o swojej przeszłości. Wizja, w której w Trump Tower kreśli się pomysły palcem po mapie skutkować może tylko tym, że ktoś inny popuka się placem w czoło. Ten scenariusz nie ma żadnych szans na realizację.

Czytaj też:
Motyka o kuluarach ws. zbiórki PiS. Mówi o braku zaufania
Czytaj też:
Trela punktuje Błaszczaka. „Jeżeli poczuł się znieważony, jego sprawa”