Aleksandra Cieślik: Zacznijmy od wsparcia dla powodzian. Minister finansów zabezpieczył dwa miliardy złotych. Ta kwota może zmienić się w zależności od potrzeb.
Katarzyna Kotula: Nadzwyczajne posiedzenie rządu, które odbyło się w poniedziałkowy poranek miało na celu jak najszybsze podjęcie decyzji dotyczącej pomocy na teraz. Trzeba było reagować natychmiast. I tak oto zasiłki doraźne łącznie wynoszą do 10 tysięcy złotych, zasiłek na odbudowę budynku gospodarczego do 100 tysięcy złotych oraz zasiłek na odbudowę budynku mieszkalnego – do 200 tysięcy złotych. Minister finansów zdecydował też o zerowej stawce VAT dla darowizn, towarów i usług przeznaczonych na pomoc powodzianom. Byliśmy w stałym kontakcie z marszałkiem Hołownią, jeśli zdecydowalibyśmy się zwołać Sejm, ale chcieliśmy działać natychmiast, więc to, co można było zatwierdzić rozporządzeniem, zostało zatwierdzone. Uważam, że te pierwsze kroki są dobre, również wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, gdyż umożliwia to lepszą współpracę pomiędzy organami państwowymi, samorządowymi oraz służbami.
Wiele miast zdecydowało się na wsparcie powodzian i zorganizowało zbiórki. W poniedziałek odwiedziłam ten warszawski – było tam mnóstwo produktów. Polacy zjednoczyli się podobnie jak początkowo w sprawie Ukrainy.
Tak. W wielu biurach posłów i senatorów, również w moim w Gryfinie czy Gdańsku, także zbieramy dary. Ludzie chcą pomagać. Z wielkim podziwem obserwowałam to, co wieczorem oraz w nocy z poniedziałku na wtorek zrobili mieszkańcy Nysy – wykazali się ogromną mobilizacją, a wydawane komunikaty były naprawdę dramatyczne. Dzięki ich oddolnemu działaniu udało się powstrzymać wodę. Rząd naprawdę działa skutecznie. Premier, ministrowie Kosiniak-Kamysz oraz Siemoniak są na południu Polski, by lepiej wszystko koordynować.
Z jakim odbiorem ze strony PSL i Polski 2050 spotkała się pani wypowiedź o dealu aborcyjnym?
Jeszcze tego odzewu nie było, bo aktualnie skupiamy się na tym, co dzieje się w Polsce na terenach dotkniętych powodzią. Moja propozycja dotyczy dekryminalizacji aborcji i powrotu do prawa sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego, uznania go za niebyły i przywrócenia trzeciej przesłanki mówiącej o nieuleczalnych wadach płodu. Kluczowe jest, byśmy wyszli z tej patowej sytuacji i doszli do konsensusu. Ostatnio rozmawiałam z posłem PSL, który powiedział, że zmienił zdanie w sprawie kompromisu – dekryminalizacji. Wcześniej głosował przeciw, teraz chce inaczej. To ważne, bo każda kolejna deklaracja, każde kolejne wsparcie przybliża nas do zlikwidowania tej kości niezgody w mozaikowej Koalicji 15 października.
Na jakim etapie jest projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich?
Był on gotowy jeszcze przed wakacjami. Przekazaliśmy go wtedy politykom PSL, kiedy trwały negocjacje między nami. Projekt ten wymaga drugiej ustawy, tak zwanej ustawy wprowadzającej zmieniającej inne ustawy – około 250. Aktualnie w KPRM sprawdza ją nasz dział prawny. To trudna, skomplikowana ustawa. Myślę, że to będzie jedna z największych ustaw, która – mam nadzieję – wyjdzie z rządu Koalicji 15 października. Zaproponowaliśmy szereg zmian po raz pierwszy w polskim prawie wprowadzających instytucję rejestrowanego związku partnerskiego. Projekt ten ma wsparcie premiera, za co jestem wdzięczna, bo to dobrze wróży na przyszłość. Mam nadzieję, że uda nam się przekonać polityków PSL i w pełni tę ustawę przegłosować. To ustawa prawno-człowiecza, dotykająca tematów godności i bezpieczeństwa. Może to słowo-wytrych przekona wicepremiera Kosiniaka-Kamysza, który tą kwestią, choć w innym zakresie, ale się zajmuje.
250 ustaw do zmiany. Sporo.
Tym bardziej, że nie mamy wiarygodnych danych. Zwróciliśmy się o nie do GUS-u. Nie wiemy, ile osób żyje dziś w takich związkach oraz ile osób formalnie chciałoby zdecydować się zarejestrować związek partnerski. Pisząc tę ustawę – poza szczegółowymi rozwiązaniami dotyczącymi m.in. dziedziczenia, wspólności majątkowej, wspólnym rozliczaniu podatków, prawie do pochówku – bazowaliśmy na naszych prognozach i analizach. Odnosiliśmy się też do innych krajów z takim prawem. Kwestią sporną pozostaje Urząd Stanu Cywilnego, który w mojej ocenie jest kluczowy. To odpowiedni organ, by związki rejestrować. Dochodzą do tego kwestie godności oraz bezpieczeństwa danych i koszty. Jeśli nie musimy tworzyć odrębnego systemu poza USC, nie będzie wymagać to wielkich nakładów finansowych. Może w kwestii ulg podatkowych ustawa ta znajdzie wsparcie po stronie Konfederacji? Z jednej strony to ustawa o szczęściu, z drugiej bardzo praktyczne, pragmatyczne uregulowania gwarantujące obywatelom płacącym podatki w Polsce zabezpieczenie. Jeszcze we wrześniu projekt ustawy trafi do konsultacji publicznych i międzyresortowych.
Neo-KRS przyjęła w piątek uchwałę mówiącą o tym, że „Rada Ministrów nie jest organem tożsamym z tym opisanym w Konstytucji z uwagi na nieprawidłowy skład”. Uzasadnienie? Między innymi takie, że trzy panie minister, w tym pani, złożyły przysięgę, mówiąc, że obejmują urząd „ministry”. Użyłyście więc feminatywu.
Absurd, że neo-KRS zajmuje się tym, na jakie słowo przysięgałyśmy. Poraża brak znajomości języka polskiego i jego historii. Feminatywy były powszechnie obecne ponad sto lat temu. To PRL wyrugował je z mowy. Dziś słowo ministra nie budzi aż takich emocji w społeczeństwie. Jeszcze raz podkreślę – uchwała neo-KRS jest kuriozalna. Jeśli oni uważają, że wydawanie uchwał potępiających użycie żeńskich końcówek jest tak istotne… My – polityczki – nie skupiamy się na tym tak jak oni. Śmieszne i zupełnie niepotrzebne.
Zaczął się nowy rok szkolny, nowe treningi, zajęcia sportowe. W jaki sposób dzieci doświadczające nadużyć ze strony trenerów – mówię tu i o zbyt ostrym traktowaniu, ale również molestowaniu – powinny reagować?
Mamy nowe standardy ochrony małoletnich. Wiem też, że ustawa będzie nowelizowana i wydane zostaną rekomendacje do nowelizacji. Jestem przekonana, że zapisy w ustawie „lex Kamilek” naprawdę zmienią świadomość osób dorosłych. Są kamieniem milowym. Stworzenie sytemu chroniącego dzieci przed przemocą – również seksualną – wymaga czasu, zajęć dodatkowych również dla trenerów. Chciałam pochwalić podejście prezeski Polskiego Związku Pływackiego Otylii Jędrzejczak. Poważnie potraktowała te nowe wytyczne. Rozumiem obawy niektórych trenerów w przypadku sportów kontaktowych, gdzie np. trener koryguje postawę. Ale jestem przekonana, że możemy znaleźć punkt, w którym zostanie przekroczona granica i będą musiały zostać podjęte działania.
Proszę pamiętać, że przy całym zamieszaniu będącym obecnie przy wprowadzaniu zmian to pierwsza taka szeroka rewolucja w szkołach. Pokazujemy młodzieży tę granicę a dorosłym oraz trenerom, w jaki sposób reagować i jak identyfikować, gdy dzieje się coś złego. Nowe standardy uwrażliwią też i być może „wyleczą” znieczulicę, sprawią, że ludzie zaczną reagować, widząc szkodliwe zachowania.
Czytaj też:
KO i PiS łeb w łeb w najnowszym sondażu. Miejsce na podium niespodziankąCzytaj też:
Konflikt w rządzie. „Tusk dyscyplinował Pełczyńską-Nałęcz, ale ona się tym nie przejęła”