Szczere wyznanie Katarzyny Piekarskiej. „Walczyłam, ale miewałam chwile załamania”

Szczere wyznanie Katarzyny Piekarskiej. „Walczyłam, ale miewałam chwile załamania”

Katarzyna Piekarska
Katarzyna Piekarska Źródło: PAP / Paweł Supernak
– Zwycięstwo nad rakiem było dla mnie niezwykle ważnym momentem. Czuję się silniejsza, ale to także zobowiązanie do regularnych badań – mówi w cyklu „Wprost z rana” Katarzyna Piekarska. Posłanka KO swoje trudne doświadczenia przekuła w motywację do dalszej pracy w Sejmie. Upomina się także o tych, których głos nie jest słyszalny.

Magdalena Frindt, „Wprost”: Kardynał Kazimierz Nycz zapowiedział, że Kościół – jak przypuszcza – „nie będzie wtrącał się w prace legislacyjne” dotyczące projektu o związkach partnerskich. Mówił też o tym, że musi być „jakaś tolerancja wobec takich poglądów”, ale jednocześnie zaznaczył, że konieczne jest odróżnianie tego typu formy życia od małżeństwa.

Katarzyna Piekarska, posłanka KO: Słowa kardynała Nycza przyjęłam z aprobatą. Odbieram je jako istotny sygnał, że Kościół zaczyna dostrzegać i szanować rzeczywistość społeczną – istnienie osób żyjących w nieformalnych związkach, zarówno hetero-, jak i homoseksualnych. Obecnie ok. 25 proc. dzieci rodzi się poza małżeństwem, co pokazuje, jak zmieniają się struktury rodzinne.

To pozytywna zapowiedź większego otwarcia Kościoła na różne formy życia społecznego.

Szybko pojawił się jednak komunikat rzecznika prasowego archidiecezji warszawskiej, w którym zaznaczono, że wypowiedź kardynała Nycza nie może być interpretowana jako wyraz poparcia dla jakiegokolwiek projektu ustawy o tzw. związkach partnerskich.

Komunikat archidiecezji, który odcina się od wypowiedzi kardynała Nycza, jest dla mnie niezrozumiały. Kościół powinien iść z duchem czasu, by być bliżej ludzi. Jego misja nie polega na wykluczaniu, lecz na akceptacji i zrozumieniu, że wierni znajdują się w różnych sytuacjach życiowych, które nie powinny być powodem ich odrzucenia. Należy raczej poszukiwać wspólnoty i wsparcia dla osób, które – mimo innego stylu życia – wciąż chcą być częścią Kościoła.

Katarzyna Kotula nazwała projekt o rejestrowanych związkach partnerskich „nowym rozdziałem w długim marszu po równość”. Z kolei pani napisała, że jest to „wspólny koalicyjny sukces”. Ale czy na pewno wspólny? Bo są politycy PSL, którzy zgłaszają „ale”...

Nie rozumiem stanowiska polityków PSL, którzy nie popierają projektu, pomimo że dotyczy on tak ważnych kwestii, jak sprawy finansowe, prawo do informacji o stanie zdrowia partnera czy możliwość pochówku bliskiej osoby.

Minister Katarzyna Kotula, autorka projektu, wykazała się znaczną elastycznością i gotowością do kompromisu, usuwając najbardziej kontrowersyjne aspekty, jak adopcja dzieci czy zrównanie związku partnerskiego z małżeństwem. Kolejne ustępstwa przekreśliłyby podstawowe założenia projektu, pozbawiając go skuteczności i sensu.

PSL ma przedstawić własny projekt, który będzie zakładał wprowadzenie statusu „osoby najbliższej”.

Zachęcam kolegów z PSL do dokładnego zapoznania się z projektem Kotuli, gdyż uwzględniono w nim wszystkie ich zastrzeżenia, co wyeliminowało potencjalne kontrowersje. Uważam, że obecne zastrzeżenia są niepotrzebnym uporem, pozbawionym merytorycznego uzasadnienia. Liczę, że uda się wypracować porozumienie, które wzmocni pozycję i prawa osób żyjących w związkach partnerskich.

Rafał Bochenek stwierdził, że projekt jest niezgodny z art. 18 Konstytucji, a „rozwiązania w nim zawarte to pierwszy krok na drodze do zalegalizowania adopcji dzieci przez pary homoseksualne”. Co więcej, ocenił, że gabinet Donalda Tuska nie radzi sobie z rządzeniem, a więc wymyśla tematy zastępcze.

Słowa Rafała Bochenka, który nazwał prawa człowieka „tematami zastępczymi”, uważam za skandaliczne. Prawa człowieka to fundament, a nie temat drugoplanowy, który można pominąć.

Już 20 lat temu senatorka Maria Szyszkowska zgłosiła projekt o związkach partnerskich, a przez dwie dekady temat ten pozostaje nierozwiązany. W efekcie państwo, które nie wprowadza takich regulacji, wyklucza część swoich obywateli. Projekt Kotuli jest zgodny z Konstytucją i nie narusza art. 18, ponieważ w żaden sposób nie zrównuje związków partnerskich z małżeństwem.

Październik to miesiąc świadomości o raku piersi. W 2022 roku dowiedziała się pani, że ma nowotwór.

Zdecydowałam się wtedy spontanicznie zbadać w mammobusie – to działanie uratowało mi życie. Regularnie wykonuję badania, bo jestem genetycznie obciążona – moja mama i jej siostry zmarły na raka.

W Polsce codziennie 15 kobiet umiera na raka piersi, którego można skutecznie wyleczyć, jeśli wykryje się go wcześnie. Moja historia uświadomiła mi, że potrzebna jest edukacja i wsparcie w zakresie profilaktyki nowotworowej, by ludzie częściej badali się profilaktycznie.

Co powiedziałaby pani kobietom, które wciąż się nie badają, które swoje zdrowie – w gonitwie codzienności – odkładają na dalszy plan?

Niestety w Polsce wciąż mamy wyższą śmiertelność na raka niż w innych krajach Europy, co wynika głównie z braku profilaktyki. Musimy edukować i tworzyć inicjatywy, które przypominają o regularnych badaniach. Każda taka akcja, jak podświetlenie na różowo Pałacu Kultury, sprawia, że społeczeństwo zwraca uwagę na ten problem. Ważne są także takie działania jak szczepienia przeciw HPV w szkołach, które skutecznie chronią przed rakiem szyjki macicy. Dzięki mammobusom i cytobusom kobiety mają dostęp do diagnostyki niemal „na wyciągnięcie ręki”.

Była też akcja promowania samobadania piersi, do której dołączyły posłanki.

Akcja z koszulkami z napisem „zbadaj je” zwróciła uwagę na samobadanie piersi, które można wykonać w domu w kilka minut. Niestety, wiele osób nadal unika lekarzy z obawy, że „coś znajdą”, co jest niezwykle niebezpiecznym przekonaniem. Nowotwory we wczesnym stadium nie dają objawów, dlatego decyzja o regularnych badaniach może uratować życie.

Jak przyjęła pani wiadomość o chorobie?

Diagnoza raka jest ogromnym szokiem – każdy, kto to przeżył wie, jak stresujący to moment. Sama walczyłam, ale miewałam chwile załamania. Pomoc psychologa okazała się nieoceniona i zachęcam, by osoby chore sięgały po takie wsparcie bez wstydu.

Kiedy publicznie ogłosiłam diagnozę, wiele osób napisało, że dzięki mojej historii podjęło decyzję o badaniach. To dla mnie ogromnie motywujące i upewnia mnie, że warto było się nią podzielić.

Są kobiety, które na swoje urodziny przygotowują dla siebie prezent, w ramach którego wykonują badania profilaktyczne.

Regularne badania to najlepszy prezent, jaki możemy sobie dać – profilaktyka powinna stać się naturalnym elementem naszej codzienności, podobnie jak mycie zębów. Nie warto odkładać zdrowia na „potem” – każdy z nas jest za nie odpowiedzialny.

W czerwcu 2023 roku ogłosiła pani, że pokonała chorobę. To musiała być wielka ulga.

Zwycięstwo nad rakiem było dla mnie niezwykle ważnym momentem. Czuję się silniejsza, ale to także zobowiązanie do regularnych badań co pół roku.

W ramach profilaktyki przyjmuję teraz specjalne leki i wlewy, które zapobiegają nawrotowi choroby. Każda osoba po nowotworze musi przechodzić systematyczne kontrole, by utrzymać zdrowie.

W pewnym sensie przekuła pani swoją prywatną historię na pracę w Sejmie.

Jako przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. profilaktyki nowotworowej RAK STOP koncentruję się na edukacji w zakresie czynników ryzyka. Nowotwory są konsekwencją nie tylko genetyki, ale też naszego stylu życia: nadmiernego spożycia alkoholu, palenia, złej diety i nadwagi. To poważny problem społeczny, szczególnie, że nasze dzieci tyją, co grozi poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi w przyszłości.

Przed wyborami parlamentarnymi mówiła pani, że będzie walczyć o ludzi, ale też o zwierzęta. Powstała Komisja Nadzwyczajna ds. ochrony zwierząt. Co wymaga zmiany „na już”?

W Komisji Nadzwyczajnej ds. Ochrony Zwierząt priorytetem są projekty, które przeciwdziałają bezdomności zwierząt oraz poprawiają warunki w schroniskach. Ważne jest także czipowanie, sterylizacja i kastracja zwierząt, by przeciwdziałać ich nadmiernemu rozmnażaniu.

Psy na łańcuchach to obraz przeszłości, który w XXI wieku powinien zniknąć. Mam też nadzieję, że uda się podnieść kary za znęcanie się nad zwierzętami.

Za niespełna dwa miesiące święta Bożego Narodzenia. Powróci temat karpi.

Każdego roku w Wigilię karpie są przenoszone w plastikowych torbach do domów. Nie chodzi o zakaz jedzenia ryb, ale o ograniczenie ich cierpienia. Ryba powinna być uśmiercona w sklepie – to minimum empatii, jakie możemy jej zapewnić. Nasze codzienne wybory konsumenckie, takie jak zakup ekologicznych jajek, mają realny wpływ na dobrostan zwierząt i przemiany w branży spożywczej.

Wraz z końcówką roku nadchodzi sylwestrowa noc, a z nią sztuczne ognie.

Złożyłam projekt, który ogranicza użycie najgłośniejszych fajerwerków, ponieważ ich huk wywołuje u zwierząt ogromny stres. Warto też wprowadzić zakaz hodowli zwierząt na futra – to anachronizm, który nie powinien mieć miejsca w XXI wieku. Takie tematy wymagają odpowiedniego vacatio legis, czyli okresu przejściowego, by umożliwić branży dostosowanie się do nowych przepisów. Cieszę się, że powstała komisja, której prace w całości będą poświęcone walce o dobrostan zwierząt.

Czytaj też:
Związki partnerskie dzielą rząd. „To gra partyjna. Przestrzeni do większych ustępstw nie ma”
Czytaj też:
Co dalej z partią Razem? „Teraz układ sił się zmienił”

Tekst powstał w ramach cyklu porannych rozmów „Wprost z rana”