„Najwyższy rangą unijny urzędnik dokonał we wtorek bezprecedensowej interwencji w europejskie wybory, nakłaniając brytyjskich wyboirców do wsparcia kandydara Change UK na europosła” – donosi „Business Insider”.
Co takiego zrobił Donald Tusk? Były premier Polski opublikował oświadczenie, w którym oficjalnie zaapelował o oddawanie głosów na Jacka Rostowskiego. Polityk wyjaśnił Brytyjczykom, że kandydat partii Change UK przez sześć lat zajmował w jego rządzie stanowisko ministra i wicepremiera. „Nie tylko był najlepszym ministrem finansów w Europie podczas kryzysu finansowego, ale jest także bardzo serdecznym przyjacielem, który byłby świetnym deputowanym z Londynu, który – jak wiem – kocha” – napisał Tusk. „Zachęcam Londyńczyków, którzy chcą, żeby Wielka Brytania pozostała w UE, do głosowania na niego” – dodał szef Rady Europejskiej.
Fala oburzenia
Słowa Tuska cytuje m.in. portal angielskiej telewizji Sky News, pisząc o fali krytyki, która spadła na szefa RE w związku z jego bezpośrednim zaangażowaniem w kampanię. Tabloid „The Sun” skomentował tę sytuację nagłówkiem, w którym wytyka „eurokracie” Tuskowi „mieszanie się” w brytyjskie wybory po stronie prounijnej partii. W odpowiedzi na tę publikację Rostowski tłumaczył, że Tusk jak każdy Europejczyk ma prawo angażować się w wybory na Starym Kontynencie.
Innego zdania jest Nigel Farage. Szef Partii Brexit ostro skrytykował posunięcie konkurencyjnego ugrupowania. – Spośród wszystkich samobójczych ran, które Change UK zadała sobie w tej kampanii, oświadczenie Donalda Tuska jest najgorsze – stwierdził. – To rzadkość, że zagraniczny biurokrata z bezpośrednią władzą nad tym krajem miesza się w nasze demokratyczne procesy – dodał.
Podobne zdanie wyraził David Campbell Bannerman z Partii Konserwatywnej. – Tusk powinien przestać ingerować w brytyjską politykę. To nie wniesie nic dobrego, a on stawia na niewłaściwego konia. Te wybory wygrają partie wspierające brexit, a w Europie, w tym w Polsce, zwyciężą partie eurosceptyczne – dodał.
Czytaj też:
Jacek Rostowski orędownikiem praw gejów? W Londynie przekonuje, że zmienił poglądy