– Były weselsze dni. Natomiast ja już trochę jestem w polityce. Byłem i przy porażkach, i przy zwycięstwach. I tak naprawdę wiem, że dzisiaj się zaczyna następna kampania, następne wybory są blisko. Trzeba pogratulować zwycięzcom. Wygrał PiS, my mamy bardzo silne drugie miejsce. Są dwa bloki w Polsce. Polaryzacja – tak to zwykle politolodzy określają – zadziałała i teraz trzeba zrobić wszystko, by za pięć miesięcy wygrać – mówił wiceszef PO w rozmowie z RMF FM. W ocenie Tomasza Siemoniaka o zwycięstwie PiS przesądziła przede wszystkim mobilizacja wyborców. – Jeśli opierać się na sondażach, to wygląda na to, że wyborcy PiS-u, głównie z mniejszych miejscowości, ze wsi we wschodniej Polsce, poszli, jak nigdy do wyborów europejskich – tłumaczył.
„Wszyscy pracowali jak tylko się dało”
– Wszyscy pracowali jak tylko się dało, do północy z piątku na sobotę. Po 23 jeszcze z Grzegorzem Schetyną na granicy polsko – czeskiej mieliśmy konferencję prasową. Mobilizacja była duża, kandydaci pracowali, więc trzeba się zastanowić. Nie ma prostej odpowiedzi. Nie ma, że ktoś jeden personalnie za to odpowiada. To nigdy tak nie jest – tłumaczył były szef MON pytany o przyczyny przegranej z PiS. Siemoniak podkreślił jednocześnie, że uważa taki zimny prysznic za bardzo potrzebny na początku kampanii przed wyborami parlamentarnymi. – Niektórym się wydawało, zwłaszcza naszym mocnym sympatykom, że wystarczy się zjednoczyć, dobre sondaż i wygramy, a tak nie jest. Trzeba ciężkiej pracy, trzeba pokory wobec wczorajszego wyniku i tyle – wyjaśnił.
Według byłego wicepremiera to, że 70 proc. mieszkańców wsi poparło PiS to ogromne wyzwanie dla Koalicji Europejskiej, a przede wszystkim dla PSL. – Trzeba systemowo pomyśleć, jak trafić do mieszkańców mniejszych miejscowości, do mieszkańców wsi. Jak widać, tu nie ma jakiegoś genialnego patentu – ocenił.
Czytaj też:
Brytyjczycy zagłosowali w eurowyborach. Niespodziewane zwycięstwo partii Brexit