Nagranie powstało w czasie, gdy obowiązywała już cisza wyborcza. Widać na nim, że Michał Dworczyk i Olga Semeniuk stoją nieopodal wejścia do lokalu wyborczego, rozdając ulotki. W Polsce takie zachowanie byłoby potraktowane jako naruszenie ciszy wyborczej. Co na to szef Kancelarii Premiera? W rozmowie z serwisem 300polityka.pl Dworczyk zaznaczył, że podróż do Stanów Zjednoczonych opłacił z pieniędzy prywatnych. Dołączył również pismo z Państwowej Komisji Wyborczej.
Kwestia „kultury politycznej”
Dokument datowany na 3 października jest odpowiedzią na zapytanie Dworczyka, które wysłał pod koniec ubiegłego miesiąca. „Państwowa Komisja w swoich wyjaśnieniach zajmuje stanowisko, zgodnie z którym zakaz prowadzenia agitacji wyborczej po zakończeniu kampanii wyborczej, określony w Kodeksie wyborczym, obowiązuje wyłącznie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Natomiast nieprowadzenie agitacji wyborczej za granicą pozostaje wyłącznie w sferze szeroko rozumianej kultury politycznej" – czytamy w piśmie podpisanym przez Magdalenę Pietrzak.
W wyjaśnieniu dodano, że naruszenie ciszy wyborczej jest wykroczeniem, „natomiast jak wynika z Kodeksu wykroczeń za wykroczenia odpowiada ten, kto popełnił wykroczenie na terytorium Rzeczypospolitej, jak również na polskim statku powietrznym lub wodnym”. Sekretarz PKW podkreśliła przy tym, że podczas głosowania za granicą, tak samo jak w kraju, nie wolno prowadzić agitacji wyborczej zarówno w lokalu wyborczym, jak i na terenie budynku, gdzie ten lokal się znajduje.
Czytaj też:
NA ŻYWO: Wybory parlamentarne