Jak podaje TVN 24, podczas wizyty w Gliwicach prezydent Bronisław Komorowski odwołał się do wydarzeń, które miały miejsce dziś w Toruniu. - W naszym kraju jest za wiele pogardy i agresji. Sam doświadczyłem tego w Toruniu - powiedział. - To już jest zbyt kosztowne dla Polski, zbyt bolesne dla nas wszystkich. Staje się niebezpieczne - dodał.
Zdaniem prezydenta powstaje problem "czy można jednoczyć Polskę, czy można ryzykować dalsze konfliktowanie Polski". Podkreślił, że jest pewien, że jest wiele osób, którym zależy na zgodzie w kraju. - Problem polega na tym, że czasami ta naturalna potrzeba myślenia o zgodzie i bezpieczeństwie jest zakłócana przez złe intencje polityczne - dodał.
Odwołując się do incydentu w Toruniu, prezydent określił to jako "agresję czynną". - Chęć nie tylko upokorzenia czy obrażenia, ale to jest chęć dopadnięcia i skrzywdzenia - powiedział. Dodał, że "coś złego się stało" i że gdzieś są ludzie, którzy "te procesy uruchamiają". - Gdzieś one mi przypominają złe czasy sprzed wielu lat, kiedy w imię szczytnych ideałów, pięknych haseł patriotyzmu, uruchamiano procesy, które czyniły ludzi gorszymi - stwierdził. - Gdzie jak gdzie, ale na Śląsku państwo pamiętają, że praktyka działania IV RP była taka, że skończyła się śmiercią Barbary Blidy, że praktyka działania IV RP (...) skończyła się zapaścią w transplantologii - podsumował.
Atak na prezydenta
Przypomnijmy, podczas wizyty Bronisława Komorowskiego w Toruniu jeden z zebranych próbował przedrzeć się przez kordon ochroniarzy i ze wzniesioną ręką, w której trzymał przedmiot (według fundacji były to ulotki - red.), kierował się w kierunku prezydenta.
Mężczyzna, który próbował zaatakować prezydenta został obezwładniony przez funkcjonariuszy BOR i przekazany policji. Gdy policjanci pojawili się, by interweniować, tłum zaczął krzyczeć "Precz z komuną".
Bronisław Komorowski w Toruniu spotkał się z mieszkańcami na Rynku Staromiejskim około godziny 11.15. Podczas wiecu doszło do jeszcze jednego incydentu, kiedy jedna z osób zaczęła krzyczeć za plecami prezydenta "Pro Civili! WSI!". Mężczyznę zatrzymało BOR.
TVN 24, Wprost.pl
Odwołując się do incydentu w Toruniu, prezydent określił to jako "agresję czynną". - Chęć nie tylko upokorzenia czy obrażenia, ale to jest chęć dopadnięcia i skrzywdzenia - powiedział. Dodał, że "coś złego się stało" i że gdzieś są ludzie, którzy "te procesy uruchamiają". - Gdzieś one mi przypominają złe czasy sprzed wielu lat, kiedy w imię szczytnych ideałów, pięknych haseł patriotyzmu, uruchamiano procesy, które czyniły ludzi gorszymi - stwierdził. - Gdzie jak gdzie, ale na Śląsku państwo pamiętają, że praktyka działania IV RP była taka, że skończyła się śmiercią Barbary Blidy, że praktyka działania IV RP (...) skończyła się zapaścią w transplantologii - podsumował.
Atak na prezydenta
Przypomnijmy, podczas wizyty Bronisława Komorowskiego w Toruniu jeden z zebranych próbował przedrzeć się przez kordon ochroniarzy i ze wzniesioną ręką, w której trzymał przedmiot (według fundacji były to ulotki - red.), kierował się w kierunku prezydenta.
Mężczyzna, który próbował zaatakować prezydenta został obezwładniony przez funkcjonariuszy BOR i przekazany policji. Gdy policjanci pojawili się, by interweniować, tłum zaczął krzyczeć "Precz z komuną".
Bronisław Komorowski w Toruniu spotkał się z mieszkańcami na Rynku Staromiejskim około godziny 11.15. Podczas wiecu doszło do jeszcze jednego incydentu, kiedy jedna z osób zaczęła krzyczeć za plecami prezydenta "Pro Civili! WSI!". Mężczyznę zatrzymało BOR.
TVN 24, Wprost.pl