Dziennikarze „Wyborczej” przyznają, że zlecając najnowszy sondaż zależało im na zbadaniu jednej kwestii. „Chcieliśmy się dowiedzieć w badaniu, dlaczego właściwie Jarosław Kaczyński upiera się przy wyborach podczas pandemii mimo zagrożenia dla zdrowia i życia Polaków” - pisali. Okazuje się, że odpowiedź może być całkiem prosta. Jeśli wybory odbędą się jeszcze podczas epidemii, Duda może w w I turze liczyć na 65 proc. głosów. Jeśli głosowanie będzie przeprowadzone po epidemii, zbierze ich 44 proc.
Wszystko przez frekwencję, która znacząco zmniejszy się z powodu lęku przed koronawirusem. Kantar zbadał, iż wyniosłaby ona 61 proc., gdyby wybory zorganizować po uspokojeniu się sytuacji. Obecnie do urn zdecydowanych jest pójść jedynie 31 proc. Polaków. Jak wynika z rozkładu głosów, aż 2/3 tej grupy stanowią wyborcy Andrzeja Dudy. W sondażu spytano też, czy ankietowani chcą przełożenia zaplanowanych na 10 maja wyborów. Twierdząco odpowiedziało 73 proc. Polaków, przecząco 19. Pozostali nie mieli zdania w tej kwestii.
Czytaj też:
Minister zdrowia: Nie mogę zapewnić, że scenariusz włoski się nie powtórzyCzytaj też:
Kaczyński: Wybory w niedzielę pokazały, że możliwe jest przeprowadzenie wyborów prezydenckichCzytaj też:
Sondaż. Ponad 70 proc. Polaków opowiada się za przełożeniem wyborów prezydenckich