Po sprzeciwie Jarosława Gowina, plan PiS dotyczący przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja stanął pod znakiem zapytania. Drugi z koalicjantów PiS zapewnia jednak, że w pełni popiera prezesa partii rządzącej. – Lepiej jest wybory przeprowadzić korespondencyjnie 10 maja niż w apogeum pandemii. W sprawie majowych wyborów prezydenckich i głosowania korespondencyjnego stoję po stronie Jarosława Kaczyńskiego i wspieram go w tej kwestii – mówił.
Ministra Sprawiedliwości nie przekonuje pomysł opozycji, mówiący o przeniesieniu wyborów przynajmniej na jesień. – Czy chcielibyśmy, aby osoby, które kochamy, nasze mamy czy babcie, musiały – tak jak tego chce opozycja – głosować wtedy, kiedy liczba zakażonych w Polsce może być trzydziestokrotnie większa niż dziś? Bo przecież epidemia – jeśli wierzyć ekspertom – jesienią czy wiosną przyszłego roku może sięgać zenitu – zwracał uwagę.
Pytany o to, czy wybory w maju nie przeszkodzą w skutecznej walce z pandemią, mówił o „wyważeniu racji” i ryzyku krachu gospodarczego. – Warunkiem skutecznego poradzenia sobie z tym wielkim wyzwaniem jest stabilna władza, która nie zajmuje się konfliktami na górze i rozciągniętą na długie miesiące kampanią wyborczą – mówił. Jako inne rozwiązanie podał przeniesienie wyborów na czas już po zakończeniu pandemii. Powołując się na ekspertów stwierdził jednak, że może chodzić nawet o trzy lata.
Czytaj też:
Gowin odejdzie z rządu, jeśli wybory będą 10 maja? Sasin komentuje, a potem przepraszaCzytaj też:
Kidawa-Błońska uważa, że egzaminy i lekarze są ważniejsi od wyborów. Bosak uderza od strony praktycznejCzytaj też:
„Fakt” nieoficjalnie: PiS z prezydentem naciskają na ministra zdrowia w kwestii wyborów