W poniedziałek 27 kwietnia Sąd Najwyższy przedstawił 19-stronnicową opinię dotyczącą uchwalonej przez Sejm i procedowanej przez Senat ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich.
Sąd Najwyższy odniósł się w pierwszej kolejności do samego trybu wprowadzania zmian. Zwrócił uwagę, że Sejm wbrew orzeczeniom Trybunału Konstytucyjnego nie dotrzymał minimalnego okresu czasowego na wprowadzanie istotnych zmian prawa wyborczego wynoszącego 6 miesięcy. Według SN ewentualne wyjątki od takiej zasady mogą być dopuszczalne jedynie przy poparciu ich przez wszystkich uczestników debaty parlamentarnej. Tak jednak nie było, a sama ustawa jest przedmiotem ostrego sporu politycznego.
Według SN, ustawa była też procedowana niezgonnie z regulaminem Sejmu. Sąd Najwyższy zwrócił też uwagę, że tempo procedowania nad projektem budzi istotne wątpliwości co do jej zgodności ze standardami poprawnej legislacji.
Głosowanie jak w Bawarii?
„Sugestia odnośnie tego, że „powszechne głosowanie korespondencyjne skutecznie stosowane jest na świecie" - która ma usprawiedliwiać potrzebę uchwalenia ustawy - jest arbitralna, ponieważ nie została poparta żadnymi danymi empirycznymi” – stwierdza Sad Najwyższy w swojej opinii. „Trudno także dostrzec racjonalny związek między „bawarskim modelem w zakresie wyborów komunalnych i powiatowych” a prognozowaną przez projektodawców skutecznością ogólnokrajowego głosowania korespondencyjnego w Polsce, w powszechnych wyborach prezydenckich” – dodano.
Sąd Najwyższy podkreślił też, że proponowane w ustawie warunki głosowania korespondencyjnego nie spełniają konstytucyjnych zasad wyboru prezydenta w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich i w głosowaniu tajnym. Proponowane rozwiązania „nie spełniają tych standardów, skoro na jej podstawie wprowadzono mechanizm, który całościowo zastępuje utrwalone w dotychczasowej praktyce wyborczej głosowanie „tradycyjne" (umieszczenie karty do głosowania w urnie) głosowaniem korespondencyjnym (umieszczenie koperty zwrotnej w „nadawczej skrzynce pocztowej")”, czytamy w opinii Sadu Najwyższego. „Przedmiotowa zmiana ingeruje w konstytucyjną istotę wyborów Prezydenta RP do tego stopnia, że w gruncie rzeczy przekształca je w swoistą usługę pocztową” – podkreślono.
Sąd Najwyższy wskazał, że ustawa „w sposób zasadniczy” ogranicza kompetencje Państwowej Komisji Wyborczej i marginalizuje rolę obwodowych komisji wyborczych w uwiarygodnieniu procesu głosowania. Dodatkowo SN wskazuje, że wybory mają zorganizować ministrowie właściwi do spraw: aktywów państwowych i spraw zagranicznych, „a więc przedstawicielom władzy wykonawczej, którzy podobnie, jak Prezydent RP reprezentują czynnik polityczny”. „Wskazane organy są więc z natury pozbawione przymiotu bezstronności, co stawia pod znakiem zapytania rzetelność całego procesu wyborczego” – podkreślono w opinii.
„Wybory nie będą powszechne”
SN zwrócił uwagę, że wybory nie będą powszechne, bo „wyborca głosujący w kraju nie ma gwarancji, że pakiet wyborczy rzeczywiście do niego dotrze” a wyborca przebywający za granicą powinien według ustawy zgłosić chęć głosowania konsulowi do 14 dnia przed dniem wyborów, co w tym momencie już jest niemożliwe, skoro wybory mają się odbyć 10 maja 2020 r. „Z tej przyczyny wyborcy zagraniczni w ogóle nie będą mogli skorzystać z prawa do oddania głosu. Opisany mechanizm stwarza zatem fikcję w zakresie powszechności wyborów prezydenckich, bo wbrew dekodowanej z art. 2 Konstytucji RP zasadzie ochrony zaufania obywatela do państwa, wprowadza iluzoryczne rozwiązania normatywne, które są niewykonalne przynajmniej dla części wyborców” – podkreśla SN w swojej opinii
Sąd Najwyższy zwraca tez uwagę, że „opiniowana ustawa narusza tajność i bezpośredniość głosowania w wyborach prezydenckich przez to, że wyborca głosujący korespondencyjnie jest zmuszony samodzielnie zapewnić sobie warunki do tajnego oddania głosu”. A w warunkach domowych, gdzie występuje ryzyko „sprawowania przez jednego wyborcę „kontroli" nad sposobem głosowania pozostałych wyborców zamieszkałych pod tym samym adresem” może być to niemożliwe, a głosowanie w takiej sytuacji „może okazać się głosowaniem „rodzinnym” (zbiorczym), niespełniającym wymagań konstytucyjnych”.
SN zwrócił też w swojej opinii uwagę, że wyborów nie można ograniczać do samego głosowania, ale proces ten obejmuje także kampanię wyborczą, w której kandydaci, przez zarządzany stan epidemii „nie mają zapewnionych równych szans w zakresie skutecznej rywalizacji o urząd Prezydenta RP”.
SN: Sejm próbuje obejść przepisy konstytucji
Sąd Najwyższy odniósł się także do niewprowadzenia na terenie Polski stanu nadzwyczajnego w związku z panująca epidemią. „Opiniowana ustawa nie powinna wejść w życie z tej przyczyny, że jej uchwalenie można potraktować jako obejście przez Sejm przepisów Konstytucji dotyczących stanu klęski żywiołowej” – czytamy w opinii.
„Sejm w gruncie rzeczy przyznał, że „zwykłe środki konstytucyjne" dla przeprowadzenia wyborów prezydenckich zarządzonych na dzień 10 maja 2020 r. „są niewystarczające" (art. 228 ust. 1 Konstytucji) i na tej podstawie ustanowił doraźny mechanizm głosowania korespondencyjnego w miejsce tradycyjnej formy głosowania w lokalu wyborczym. Taki zabieg jest niedopuszczalny, skoro ziściły się przewidziane w art. 232 zd. 1 Konstytucji RP przesłanki do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Skutkiem wprowadzenia stanu nadzwyczajnego byłaby konieczność „odroczenia" wyborów Prezydenta na okres późniejszy. Jednak Sejm licząc się z takimi konsekwencjami prawnymi zdecydował się na uchwalenie opiniowanej ustawy, co należy ocenić jako przejaw instrumentalnego wykorzystywania narzędzi normatywnych do celów sprzecznych z prawem” – czytamy.
Sąd Najwyższy podkreślił też, że zgodnie z konstytucja władze mają obowiązek zapewnić bezpieczeństwo obywatelom (art. 5) oraz są zobowiązane do zwalczania chorób epidemicznych. SN twierdzi, ze te artykuły są łamane, bo wybory mogą narazić niektórych obywateli na niebezpieczeństwo, a dodatkowo przyczynić się do większego ryzyka rozprzestrzenienia się epidemii.
„Podsumowując należałoby stwierdzić, że opiniowana ustawa, z racji trybu w jakim została uchwalona przez Sejm oraz z uwagi na jej liczne wady merytoryczne, których następstwem jest brak spójności systemowej tego aktu normatywnego z pozostałymi źródłami prawa powszechnie obowiązującego, nie powinna być przedmiotem dalszych prac legislacyjnych”.
Czytaj też:
Kukiz: Zrobię wszystko, żeby 10 maja nie było wyborów. Trzeba zahamować autorytaryzm