W celu przeprowadzenia korespondencyjnych wyborów prezydenckich Poczta Polska w drugiej połwie kwietnia wystąpiła do gmin o przekazanie rejestrów wyborców. Wiele samorządów odmówiło temu żądaniu, twierdząc, że jest ono bezprawne. Jednak niektóre gminy nie widziały problemu i przekazały dane państwowej spółce. Teraz sprawą zajęła się pozarządowa organizacja „Sieć Obywatelska - Watchdog Polska”, która postanowiła sprawdzić które gminy przekazały Poczcie Polskiej spisy wyborców.
„Zapytaliśmy wszystkie gminy o to, czy przekazały Poczcie Polskiej listy wyborców lub czy zamierzają to zrobić przed przyjęciem ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. Na razie nie minął termin odpowiedzi, ale – na podstawie danych z około 30% urzędów wiemy, że 8% gmin przekazało spisy, 60% nie zrobiło tego, a 32% udzieliło niejednoznacznej odpowiedzi” – czytamy w artykule opublikowanym we wtorek 5 maja na stronie internetowej organizacji. „Jesteśmy zdeterminowani, żeby ustalić, jak było w rzeczywistości. W każdej gminie. Będzie to długotrwały proces, jednak uważamy, że to jest nasze narodowe przywracanie pamięci o Art. 7 Konstytucji RP” – dodano.
„Sieć Obywatelska - Watchdog Polska” przygotowała też mapę, na której oznaczyła gminy, które przekazały Poczcie Polskiej rejestry wyborców. Organizacja zapowiada też, że w przyszłym tygodniu, gdy odpowiedzi będzie więcej, przygotuje dokładniejszą analizę zebranych danych
Na podstawie tak pozyskanych danych organizacja składa do poszczególnych prokuratur zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa wobec tych gmin, które przekazały poczcie dane obywateli. Przyczyną zawiadomień ma być brak podstawy prawnej dla działań Poczty Polskiej. Ustawa o głosowaniu korespondencyjnym znajdowała się wtedy jeszcze w Senacie i nie wiadomo było czy ostatecznie wejdzie w życie. Poczta uważa, że działała zgodnie z prawem na podstawie decyzji premiera wydanej w zwiazku z zapisami tzw. ustawy antycovidowej.
– Samo wysłanie zawiadomienia nie kończy sprawy. Zakładamy, że jeśli prokuratorzy będą odmawiać wszczęcia postępowania albo je umarzać, będziemy te decyzje skarżyć i pojawiać się w sądach na wszystkich sprawach zażaleniowych – zapowiada Szymon Osowski z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. „Sprawy będą się ciągnąć latami, ale cel jest wyższy” – podkreśla organizacja.
Czytaj też:
PKW wydała komunikat ws. wyborów 10 maja. Co z ciszą wyborczą?