W weekend ukazał się wywiad, który Borys Budka udzielił TVN24. Przewodniczący PO przekonywał w nim, że o ile sama decyzja o niewzięciu udziału w „cyrku Kaczyńskiego, jakim byłyby sasinowe wybory w maju” była słuszna, to zdecydowanie skrytykował termin i sposób jej komunikacji. Decyzja miała być zainicjowana przez sztab Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Budka stwierdził, że „absolutnie" nie bierze za nią odpowiedzialności.
– Dzień wcześniej był zarząd Platformy i ustaliliśmy coś innego. Że będziemy podejmować działania, by wspólnie z innymi kandydatami demokratycznej opozycji wpłynąć na przesunięcie terminu wyborów na bezpieczny czas. Decyzja o bojkocie, a potem sposób jej komunikowania daleki był od ideałów skutecznej kampanii. Mówiąc wyjątkowo delikatnie. Za ten błąd sztabowców największą osobistą cenę poniosła Małgorzata Kidawa-Błońska – przekonywał szef PO.
Kidawa-Błońska odpowiada Budce
We wtorek 2 czerwca o to, kto podjął decyzję w sprawie bojkotu wyborów była pytana sama Małgorzata Kidawa-Błońska, która była gościem programu „Graffiti” w Polsat News. Była kandydatka PO nie wskazała konkretnej osoby odpowiedzialnej za tę decyzję, wskazując na „zdrowy rozsadek” jako jej przyczynę.
– O tej decyzji wiedział cały sztab, wiedział przewodniczący Budka. Było łączenie wideo. Mówienie, że wtedy można było robić wybory, oznaczałoby, że byłyby sfałszowane i że byłoby po wyborach – stwierdziła wicemarszałek Sejmu. – Nie żałuję tej decyzji i zrobiłabym to jeszcze raz – dodała.
„Schetyna nie był ojcem mojej kandydatury”
Kidawa-Błońska odniosła się także do wewnętrznych dyskusji w PO na temat jej kandydatury w wyborach, w których ostatecznie nie doszło do głosowania.
– Grzegorz Schetyna nie jest ojcem mojej kandydatury. Brałam udział w prawyborach. Oczywiście każdy ma ojca i matkę, ale to, że zostałam kandydatem Koalicji Obywatelskiej, to jest to, że zdobyłam zaufanie moich koleżanek i kolegów – przekonywała była kandydatka PO na prezydenta. – Schetyna czasami na mnie stawiał, czasami nie stawiał. W kampanii parlamentarnej dał mi szansę jeżdżenia po Polsce i bycia twarzą Koalicji Obywatelskiej. W kampanii część ludzi się dystansuje, część nie dystansuje. Dziś jesteśmy zdeterminowani, by poprzeć Rafała – podkreśliła.
Wicemarszałek Sejmu rozwiała pogłoski o starcie w przyśpieszonych wyborach prezydenckich w Warszawie, które musiałby się odbyć jeśli Rafał Trzaskowski zostałby prezydentem Polski.
– Na prezydenta Warszawy nie będę startować. Jestem posłem na całą kadencję. Dla mnie celem jest to, może to górnolotnie zabrzmi, żeby w Polsce wreszcie było normalnie, żeby prawo znaczyło prawo, a ludzie czuli się bezpiecznie – stwierdziła Kidawa-Błońska na antenie Polsat News.
Czytaj też:
Najnowszy sondaż. Druga tura trudna dla Andrzeja Dudy