W sobotę 6 czerwca Rafał Trzaskowski spotkał sie z wyborcami na rynku głównym w Krakowie. Swoją przemowę zaczał od żartu. – Wszyscy w Polsce mówią, że potrzebna jest w naszym kraju zmiana. Coś się zmienia, bo chyba w historii nie było takiego przypadku, żeby Kraków tak witał Prezydenta Warszawy – mówił prezydent Warszawy w dawnej polskiej stolicy.
Nastepnie nawiązał do wypadku z 2017 roku. – Symbolicznie odprowadziłem do sądu Pana Sebastiana. Miał to nieszczęście, że najechała na niego rządowa limuzyna. Przez 2 lata nie może się doprosić o sprawiedliwość. Mamy dość równych i równiejszych! – mówił Trzaskowski. – Mamy dość sytuacji, w których władza nie stoi przy tym, kto jest poszkodowany, tylko próbuje go sądzić. Tak w Polsce być nie może i nie będzie, kiedy uda nam się przeprowadzić zmianę, na którą wszyscy czekamy – dodał.
Trzaskowski: Nie pozwolę, żeby nas opluwano
– Mamy dość prób dzielenia nas, wydawania świadectwa moralności. Kim oni są, żeby wydawać nam świadectwa moralności? – pytał Rafał Trzaskowski swoich wyborców. – I dlatego Wam jasno chce powiedzieć, że jeśli spotka mnie najwyższy zaszczyt w Rzeczypospolitej, żeby zostać prezydentem naszej ukochanej ojczyzny, to nie pozwolę na to, żeby nas dzielono, żeby nas opluwano. Nie pozwolę na ten język pogardy – zapowiedział.
Prezydent Warszawy podkreślał, że dla niego przywiązanie do tradycji to szacunek dla prawdy. – Wiecie co to są konserwatywne wartości? To przyzwoitość, uczciwość i prawdomówność. Z czym mi się kojarzy przywiązanie do tradycyjnych wartości? Z honorem. Tak mnie uczono – mówił prezydent Warszawy. – Chcę powiedzieć jedną rzecz do władzy, która mieni się władzą konserwatywna, opartą o wartości. Która uczy nas jak ważna jest rodzina, tak jakby ktoś nas musiał uczyć jak ważna jest rodzina. Wartości zobowiązują – podkreślił Trzaskowksi na koniec swojego przemówienia.
Czytaj też:
Duda: Kandyduję po to, żeby nikt nie cofnął nas o 5 lat. Chcę nadal być prezydentem polskich spraw