W czasie debaty prezydenckiej, która była transmitowana na antenie Telewizji Polskiej, Stanisław Żółtek mówił o „menelowym plus”. Kandydat rzucił tym hasłem, kiedy oburzał się, że zamiast gospodarką czy obniżeniem podatków, rząd zajmuje się „kupowaniem głosów wyborców za ich pieniądze”. – Jakieś 500 plus, kolejne 1000 plus, 5000 plus, jakieś bony turystyczne. Aż mi strach zaproponować rządowi, że są budki od piwa. Że może „menelowe plus” by jeszcze wrzucili, bo to też są głosy wyborcze – mówił.
Stanisław Żółtek: Nie spodziewałem się aż takiego odzewu
Kandydat startujący w wyborach prezydenckich na antenie Radia Zet komentował własną wypowiedź, która zainspirowała twórców memów i odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. – Muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż takiego odzewu. Cóż mam powiedzieć, ja jestem zadowolony, bo przekaz tą ironią dałem i o to mi chodziło – powiedział Stanisław Żółtek. W dalszej części programu kandydat na prezydenta mówił o tym, w jaki sposób należy rozumieć jego słowa. – Że nie można kraść pieniędzy ludzi i za ich pieniądze ich głosy kupować. Jest to i kradzież i podłe zachowanie, które przed wyborami jest bardzo nieładną rzeczą – powiedział. – Jest to też szydzenie z pracy ludzi, że nie ważna jest praca i uczciwe życie. Ważne jest to, żeby za kupione głosy można kupić nawet takich, co nawet nic nie robią – na przykład meneli – przekonywał Żółtek.
twitterCzytaj też:
Trzaskowski „szpiegiem z krainy dreszczowców”? Prezydent Warszawy: Oto kolejny dżemczendżer