Bronisław Komorowski został zapytany, czy na miejscu Andrzeja Dudy poleciałby do Stanów Zjednoczonych i przyjął zaproszenie Donalda Trumpa na obecnym etapie kampanii wyborczej. – Gdyby wcześniej było uzgodnienie w jakiejś niesłychanie ważnej sprawie, bardzo korzystne dla Polski, to oczywiście poleciałbym i na parę godzin przed wyborami – odpowiedział Komorowski i krytycznie podsumował spotkanie prezydentów. – Wizyta dla wizyty, pusta w środku. Góra urodziła mysz – ocenił były prezydent Polski. – Widać, że chodziło o same zdjęcia prezydenta Dudy z prezydentem Trumpem – stwierdził.
W dalszej części rozmowy Bronisław Komorowski odniósł się do wcześniej poczynionych ustaleń. – Ona (wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w USA – red.) jest zupełnie nieistotna. Jeżeli powtórzono deklarację Trumpa sprzed roku o tym, że być może do Polski trafi tysięczny oddział żołnierzy amerykańskich, to nie wiadomo, po co ta wizyta była – powiedział były prezydent w rozmowie z gazeta.pl.
Komorowski mówi o pocałunku śmierci
– Myślę, że w wielu przypadkach w Polsce, to może być pocałunek śmierci dla prezydenta Dudy, jeżeli prezydent innego kraju udziela mu tak daleko idącego wsparcia – powiedział Bronisław Komorowski, odpowiadając na pytanie, czy słowa wsparcia Donalda Trumpa, które wypowiedział amerykański prezydent w kontekście wyborów w Polsce, przełożą się na wynik Andrzeja Dudy. Były prezydent stwierdził, że „Polacy są proamerykańscy”, ale niekoniecznie zgadzają się z polityką prowadzoną przez Donalda Trumpa.
Czytaj też:
Jak zachowa się Hołownia w drugiej turze? „Skłaniam się ku temu, by głosować na mniejsze zło”