Twardoch stwierdził, że wynik Roberta Biedronia wcale go nie dziwi. Jak ocenił, ma nadzieję, że będzie to wskazówka dla Lewicy, „by następnym razem ekstrawagancko zaryzykować kandydatkę lub kandydata o charakterze lewicowym, który być może uzyska wynik przynajmniej zbliżony do parlamentarnego wyniku swojej formacji”.
Starania o prezydenturę Szymona Hołowni, Twardoch nazwał „kandydaturą w stylu reality-tv”. „Mam również nadzieję, iż wynik Szymona Hołowni, kolejnego »fajnego« kandydata, pozwala wierzyć, iż cały ten projekt polityczny bazujący na próżności i buzującym ego telewizyjnego celebryty skończy za parę lat tam, gdzie skończył dziś pan piosenkarz Kukiz” – napisał.
Twardoch daje później do zrozumienia, że Rafał Trzaskowski i jego sztabowcy będą starali się w nadchodzących tygodniach przekonać do siebie wyborców Krzysztofa Bosaka. Stwierdził, że „z dużą radością czeka na to” i „oczekuje pięknych figur gimnastycznych w wykonaniu publicystów »uśmiechniętej Polski«, uzasadniających dlaczego chłopaki od Krzysztofa Bosaka to już nie jest widmo faszyzmu”.
A co będzie jeżeli wybory wygra Andrzej Duda? Według Twardocha, wrócimy wtedy do sytuacji, w której najistotniejszym konfliktem w polskiej polityce jest „wewnętrzny konflikt w PiS”. „Czy druga kadencja zapewni Dudzie jakąkolwiek polityczną podmiotowość w tej wojnie? Intuicja – bo nic innego – podpowiada mi, że nie, skoro nawet pojedynku z Kurskim nie był w stanie wygrać” – ocenił.