Do wyborów w USA coraz z mniej czasu. Ostatnie sondaże – również ze swing states – dają większe szanse Kamali Harris, choć amerykańskie media podkreślają, że wyścig o fotel prezydencki będzie bardzo wyrównany.
Jakie są nastroje przedwyborcze wśród Polonii w Stanach Zjednoczonych? O to pytamy dziennikarza z Chicago. Jakub Barwiński na co dzień pracuje w Polish Radio 1030 Chicago. Zajmuje się tam głównie polityką.
– Jeśli chcielibyśmy te nastroje uważnie przeanalizować to musielibyśmy zrobić to również dla samego pojęcia Polonia i określić, ile faktycznie osób jest w tej grupie i jak wiele głosuje. W oparciu o rozmaite, często szczątkowe dane z ostatnich wyborów, głosy szeroko pojętej Polonii dzielą się raczej po równo. W tej materii naprawdę nie odbiegamy daleko od typowego Amerykanina, tak samo jak reszta głosujących należymy albo do obozu Partii Republikańskiej, albo Partii Demokratycznej – mówi w rozmowie z „Wprost”.
Jego zdaniem dwa obozy są równie głośne chociażby w mediach społecznościowych na polonijnych grupkach, stronach radiowych, czy tych związanych z polonijnymi instytucjami.
– To tylko kwestia, które medium wybierzemy, żeby sprawdzić komentarze. A z własnego wieloletniego doświadczenia zawodowego i obserwacji dyskusji politycznych prowadzonych przez Polonię muszę przyznać, że i emocjonują, cieszą i kłócą się tak samo, jak Polacy w kraju.
Kandydatka z prawie czystą kartą
Barwiński zwraca uwagę na to, że w polskim dyskursie często używa się stwierdzenia „wojna plemienna”, mówiąc o bastionach PiS i PO, to samo jest tu, pomiędzy republikanami i demokratami.
– Jeśli mielibyśmy stworzyć więcej porównań to głos na republikanów moglibyśmy w jakimś stopniu porównać do głosu na PiS w Polsce, a na demokratów z tym oddanym na KO. Jest to bardzo uproszczone porównanie, ale dla potwierdzenia tezy można przytoczyć między innymi komentarze polskich polityków, które bardzo często w zależności od tego, w jakim obozie się znajdują w Polsce wytyczone są właśnie według tej linii. Politycy PiS i zwolennicy mają tendencję do bycia zwolennikami Trumpa i Partii Republikańskiej i analogicznie sytuacja ma się tak samo ze zwolennikami KO i obecnej władzy, która jest wyraźnie po stronie obecnej administracji USA, często zbyt wyraźnie, jeśli mówimy o wypowiedziach najważniejszych polityków w Polsce. Dobrym przykładem są tu Donald Tusk czy Radosław Sikorski.
Oceniając ostatnie miesiące i aktualności, musimy zwrócić uwagę na pewien nowy trend po lewej stronie w związku z rezygnacją Joe Bidena i startem Kamali Harris. To pozwoliło zwolennikom Demokratów na przegrupowanie i aktywniejszą kampanię, szczególnie tę prowadzoną online.
– Swego rodzaju brzemię, jakim stał się Biden dla swojej partii w związku z jego kondycją i tym, jak wypadał na konferencjach i debacie zostało częściowo zapomniane i zarówno Amerykanie głosujący na demokratów, jak i Polonia z – mogłoby się wydawać – prawie „czystą kartą” nowego kandydata zaczęli znowu mocno się mobilizować. Są duże wiece, oficjalnie poparcia od osób z show businessu, duże datki finansowe, jak również aktywna i dobrze prowadzona kampania online. Demokraci mają swój moment, ale i tu widać, że pojawiają się pewne trudności.
Wybory w USA. Mocne i słabe strony Harris i Trumpa
Dziennikarz wskazuje, że przeciwnicy Kamali Harris uważają ją za słabego i mało wiarygodnego polityka, przypominając porażkę, którą był m.in. jej start w prawyborach w 2020 roku.
– Ciężko jej również uciec przed oskarżeniami stosowanymi przeciwko Bidenowi, gdy sama należy do tej administracji. Mowa tu o wysokiej inflacji, cenach w sklepie, kosztownej benzynie czy też niezwykle ważnego z punktu widzenia Amerykanów problemu z południową granicą. Przed tym Kamala nie ucieknie i widzą to wyborcy, ale starają się postawić ją w kontraście do Trumpa, mówiąc, że jest nowa, młodsza, i co najważniejsze była „przedstawicielem prawa”, a nie przestępcą, jakim malowany jest Donald Trump.
Barwiński zwraca też uwagę na ciekawy aspekt startu demokratki.
– Z polityka prawie anonimowego i wiceprezydenta z historycznie najniższymi wskaźnikami poparcia według wielu sondażowni wyrosła w przeciągu zaledwie kilku tygodni na gwiazdę i nadzieję demokratów. Tu trzeba przyznać, że dobrze zadziałała po prostu machina kampanijna i mobilizacja elektoratu Partii Demokratycznej. Na wiecach Kamali można zaobserwować zdecydowaną większość kobiet, i nie ma się co dziwić – według wielu sondaży to właśnie sprawy z punktu widzenia kobiet ważne, takie jak aborcja skłaniają większą część społeczeństwa do zagłosowania na nią i sama często o tych prawach mówi.
Z kolei – zdaniem Barwińskiego – sytuacja z Donaldem Trumpem jest o tyle stabilniejsza, że jego wyborcy od lat wiedzą co proponuje i kim jest.
– Wierzą, że będzie rządził twardą ręką (szczególnie w sprawach bezpieczeństwa kraju związanych z granicą i w stosunkach z silnymi krajami jak Chiny czy Rosja). I wbrew obiegowej opinii większość wyborców nie zagłosuje na Trumpa dlatego, że używa retoryki o skończeniu wojny z Ukrainą w jeden dzień, czy przez to, że mówi, że z każdym dobrze się zna, a za jego prezydentury będziemy kochać swoje życie i amerykański sen. Jego wyborcy zagłosują na niego, bo mówi ich językiem: często wspomina o tradycji, rodzinie i historii USA, jest konserwatywny w przekazie światopoglądowym, wspiera w swoich wypowiedziach policję i walkę z przestępczością, a także nie zamierza pozwolić na niekontrolowaną migrację, która ma miejsce w kraju przez ostatnie 3 lata.
Wyścig o fotel prezydencki w USA. Ekspert o nowym problemie
Nowym problemem, na który zwraca uwagę nasz rozmówca jest narracja mówiąca o możliwości wystąpienia oszustwa w wyborach.
– I nie jest to tylko winą Trumpa, jak wielu chciałoby mu zarzucić w związku z ostatnimi wyborami. Nie dalej jak w 2016 roku, po przegranych wyborach, Hillary Clinton ciągle powtarzała, że Trump nie wygrał tamtych wyborów i według niej nie jest prezydentem, a za nią powtarzało to sporo polityków po lewej stronie. Ten fakt dodatkowo komplikuje sprawę, bo i jedna i druga strona żyją w przeświadczeniu, że jak ich kandydat przegra to dlatego, że wybory będą oszukane. Narracja ta warto nadmienić jest jednak w tym cyklu wyborczym mocniejsza po prawej stronie w związku z komentarzami Trumpa i republikanów ws. sfałszowanych wyborów w 2020 roku i wątpliwościami wokół wyborów korespondencyjnych, które w związku z pandemią zyskały na znaczeniu (21 proc. głosów oddanych korespondencyjnie w 2016 roku oraz 43 proc. w roku 2020).
Innym ważnym aspektem wyborów jest wojna informacyjna i walka z wykorzystaniem narzędzi związanych ze sztuczną inteligencją.
– Po prawej stronie nasiliły się głosy i oskarżenia związane z używaniem sztucznie generowanych zdjęć w kampanijnych materiałach demokratów by pokazać, jak wielkie tłumy ma Kamala Harris. Prawda jest jednak taka, że ciężko coś takiego udowodnić i na materiałach wideo, które są dostępne możemy obserwować, że elektorat demokratów naprawdę się zmobilizował. W drugą stronę dla kontrastu możemy przytoczyć ciągłe wyciąganie z kontekstu słów Donalda Trumpa. Robi to sama kampania Harris-Walz, jak i większość tradycyjnych mediów. Donald Trump sam sobie też nie pomaga w tym aspekcie i rzadko gryzie się w język, ale taki już przez lata dał się poznać i raczej się nie zmieni – ocenia Barwiński.
Na kogo zagłosują Polacy?
Co zatem sądzą Polacy w USA?
– Nastroje wśród Polonii są takie same jak wśród Amerykanów – każdy obóz myśli, że wygra, a przynajmniej tak mówi całemu światu. Poziom dyskursu politycznego, szczególnie wśród Polonii jest bardzo słaby, najczęściej możemy obserwować obrzucanie się wyzwiskami i uciekanie od odpowiedzi na prawdziwe pytania i argumentację swojego poparcia – puentuje Jakub.
Czytaj też:
Zamach na Trumpa. FBI publikuje szokujące zdjęcieCzytaj też:
Trump atakuje stację, w której ma debatować z Harris. „Najpaskudniejsza i najbardziej nieuczciwa””