Podczas wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych nie obyło się bez incydentów. Pojawiły się m.in. fałszywe alarmy bombowe, które na krótko zakłóciły przebieg głosowania w kilku lokalach wyborczych w Georgii.
Incydenty podczas wyborów w USA. „Było czuć benzynę, miał przy sobie pochodnię”
Agencja Reutera poinformowała, że policja aresztowała mężczyznę, od którego „było czuć benzynę, miał przy sobie pochodnię i rakietnicę”. Akcja służb rozegrała się w Capitol Visitor Center. Ta przestrzeń jest obecnie zamknięta dla osób postronnych.
Jak ustaliło CNN, mężczyzna przechodził przez standardową kontrolę bezpieczeństwa, a rzeczy, które miał przy sobie, wywołały zaniepokojenie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że aresztowany mężczyzna miał mieć jeszcze dwa pojemniki – prawdopodobnie wypełnione benzyną – a także notatnik. Co więcej, miał powiedzieć funkcjonariuszom, że chce dostać się do Kongresu. Służby prowadzą działania w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności zdarzenia. Zapowiedziano, że jeśli pojawią się nowe informacje w sprawie, zostaną przekazane opinii publicznej.
25-latek groził atakiem na „chrześcijańskie plugastwo”. Został aresztowany
Incydentów było jednak więcej. W Michigan aresztowany został 25-letni mężczyzna, który groził, że jeżeli Donald Trump wygra wybory prezydenckie, „przeprowadzi atak na konserwatywne, chrześcijańskie plugastwo”. W notatce wysłanej do FBI National Threat Operations Center dodał, że ma „cel, którego nie chce nazwać, więc może nadal uciekać ze swoimi planami”. „Bez konkretnej ofiary lub możliwości znalezienia miejsca, w którym ukryłem broń, FBI nie może niczego zrobić, dopóki nie zakończę ataku” – napisał w wiadomości, którą cytuje CNN.
Czytaj też:
Donald Trump kontra Kamala Harris. Kiedy będą pierwsze wyniki?Czytaj też:
NA ŻYWO: Wybory w USA. Harris czy Trump? Amerykanie oblegają lokale wyborcze