Poszukiwacze tzw. złotego pociągu zapowiedzieli przeprowadzenie kolejny badań i odwiertów w skarpie położonej przy 65. kilometrze trasy kolejowej z Wrocławia do Wałbrzycha. Zrezygnują jednak z pomocy georadarów. Teren o powierzchni niemal dwóch i pół hektara zamierzają prześwietlić w inny sposób: metodą elektrooporową, mikrograwimetryczną i gradientu pionowego. – Georadary w tym terenie się nie sprawdzają. Wyniki może fałszować skała, która tam jest – tłumaczył Piotr Koper.
– Głębokość sześciu metrów, na którą dotarliśmy w czasie pierwszych poszukiwań to zdecydowanie za mało. Mieliśmy dużą dozę prawdopodobieństwa, że uda nam się ten tunel, gdzieś po górze, po stropie znaleźć. Jeżeli tunel byłby robiony od góry, znaleźlibyśmy tego ślady. Niestety nie otrzymaliśmy takich wyników. Trzeba szukać głębiej – przekonywał.
Zespół odpowiedzialny za badania terenu przy 65. kilometrze nie ukrywa swoich kłopotów finansowych. W związku z przeciągającymi się poszukiwaniami, ekipa odkrywców postanowiła stworzyć fundację, która będzie zbierać środki potrzebne do dalszych wykopalisk. Przyznają, że to już ostatnia próba, jaką podejmują w związku ze "złotym pociągiem". – Jeżeli po tych pracach naukowcy powiedzą nam, że się pomyliliśmy, to trudno. Pomyliliśmy się. W tym terenie nie będzie już po co wchodzić. Jeżeli jednak informacje, które mamy potwierdzą się, to jesteśmy dobrej myśli – zapewniał Koper.