Grupa około 180 polskich turystów koczowała na terenie portu lotniczego w Burgas w Bułgarii. Część osób spała nawet na ulicy. Nocleg w hotelu zapewniono jedynie rodzinom z małymi dziećmi. – Znów linie lotnicze Small Planet mają problemy z odbiorem pasażerów. Lot był planowo wyznaczony na 15:15 czasu bułgarskiego – informowała w piątek jedna z Polek. – Do hoteli zabierani są tylko turyści, którzy wykupili wczasy przez biura podróży. Pozostali, którzy kupili tylko bilet lotniczy, pozostawieni są bez żadnego zainteresowania – żaliła się.
Polacy mieli wrócić do kraju już w sobotę wieczorem. Przyczyną tak długiej zwłoki była awaria maszyny. – Usterka była bardzo prosta, ale konieczne były części, których nie ma w Polsce. Części musieliśmy sprowadzać, ale w piątek utknęły we Frankfurcie – tłumaczył w sobotę przedstawiciel firmy Small Planet Tomasz Ostojski. – Staramy się wynająć samolot, ale w szczycie sezonu wszyscy mają z tym problem – dodawał.
Według najnowszych informacji samolot z polskimi wczasowiczami z Burgas wylądował na lotnisku im. Jana Pawła II w Krakowie przed godziną 10:00.